WOŚP dla noworodków. Na koniec poleciało "Światełko do Nieba" [WIDEO, ZDJĘCIA]
- Najczęściej dostajemy drobniaczki, ale jak są starsze osoby, to po 20, a nawet 100 złotych wrzucają. Pani wrzuciła duży banknot i aż do nas biegła. Sami ludzie do nas lgną - podkreślali wrocławscy wolontariusze.
RELACJA Z KONCERTÓW, ZEBRANA KWOTA: Sztab WOŚP Wrocław
Niektórzy sięgali także po karty płatnicze, bo podobnie jak w poprzednich edycjach, część wolontariuszy miała terminale - mówiła Elżbieta Sanigórska.
Kartą dołożyć można było się do zbiórki na przykład w siedzibie jednego ze sztabów - w Urzędzie Miejskim na pl. Nowy Targ. Gotówką czy kartą - nie ma znaczenia, ważne żeby pomagać - mówili mieszkańcy Wrocławia:
W szpitalach wrocławskiego Uniwersytetu Medycznego prowadzone były dziś bezpłatne konsultacje. W akcji wzięły udział Przylądek Nadziei, a także Klinika Chirurgii i Urologii Dziecięcej przy Skłodowskiej Curie. Rodzice mogli przyprowadzić małych pacjentów, a jedyną zapłatą za wizytę był datek do puszki WOŚP. - Chcemy w ten sposób podziękować i odwdzięczyć się za to, co każdego roku dostajemy - mówił kierownik kliniki prof. Dariusz Patkowski:
Wcześniej ponad 300 osób pobiegło dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy wokół Rynku. 5 okrążeń, czyli dystans około pięciu kilometrów pokonywali mali i duzi uczestnicy.
Studenci wszystkich wrocławskich uczelni zapraszali do swojego sztabu w Domu Studenckim "Talizman" przy pl. Grunwaldzkim 63
We Wrocławiu Orkiestra zaczęła grać już w piątek. W Starym Klasztorze wystąpili między innymi Bubliczki, Kapela Timingeriu, Radykalna Wieś oraz Shamanika. W niedzielę scenie na placu Nowy Targ zobaczyliśmy zespoły Dżem, Dr Misio i Lipali. Wystąpiła też Gitarowa Orkiestra Krasnoludków.
SPRAWDŹ: Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy we Wrocławiu [PROGRAM, WIDEO]
O godzinie 20.00, również z wrocławskiego placu Nowy Targ, wystrzelono Światełko do Nieba. Nie było fajerwerków, ale mieszkańcy odpalili zimne ognie. Czy spodobał im się efekt? Sprawdzała nasza reporterka Dorota Kuźnik:
Na ulice Wrocławia wyszło około 1200 wolontariuszy z siedmiu sztabów. Największy liczył 500 osób. W ubiegłym roku, we Wrocławiu udało się zebrać ponad pół miliona złotych. Kwota zebrana przez orkiestrę w całym kraju wyniosła ponad 105 milionów złotych.
Trwa liczenie pieniędzy, o godzinie 16.00 kwota wynosiła blisko 19 milionów złotych. Ostateczny dochód poznamy w marcu.
ZOBACZ: WOŚP: We Wrocławiu zebrano prawie 300 tysięcy złotych! A to nie koniec!
Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy w Legnicy grała już od soboty. Dziś blok imprez rozpoczął się o 12 w zabytkowej Akademii Rycerskiej. Były też licytacje. Wśród setek aukcji były też atrakcje przygotowane przez kolejarzy. - Między innymi podróż w kabinie maszynisty, ale nie tylko - wyjaśniała Katarzyna Odrowska z Kolei Dolnośląskich. - Prawo do nadania nazwy połączeniu kolejowemu, czyli firma (jako reklama), czy osoba prywatna (dla np. ukochanej swojej) może wylicytować takie imię. To imię będzie wyświetlane na dworcach, na tablicach, będzie podawane w rozkładach jazdy i będzie zapowiadane przez megafon - zachęcała.
Największym zainteresowaniem licytujących cieszy się możliwość wynajęcia odremontowanej Sali Królewskiej w Akademii Rycerskiej. Zwycięzca będzie mógł w odrestaurowanych, zabytkowych wnętrzach urządzić na przykład imprezę weselną, czy sesję fotograficzną.
Poświęcił wiele miesięcy na odremontowanie kultowego polskiego ciągnika "ursus". Gdy złożył maszynę - oddał ją na licytację Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Tak było przed rokiem. Michał Biały, przedsiębiorca z Legnicy dziś znów zaskoczył. Tym razem przekazał Orkiestrze odświeżoną bryczkę, którą ćwierć wieku temu znany dorożkarz Wojciech Warzywoda woził turystów po wrocławskiej Starówce. - W życiu trzeba powtarzać różne rzeczy, ale trzeba też nowe pomysły wdrażać. Tak jak prześledziliśmy historię, to nie było jeszcze bryczki w licytacji WOŚP-u. Mamy nadzieję, że trafi w dobre ręce ta bryczka. Jeździła po Wrocławiu, woziła wielu różnych ludzi - podkreślał.
Licytację wrocławskiej bryczki można obserwować TUTAJ. Michał Biały zapewnia, że w przyszłym roku przekaże orkiestrze kolejny nietypowy pojazd. Mężczyzna wspiera fundację, bo kilka lat temu lekarze z Legnicy uratowali życie jego syna - dzięki urządzeniom z serduszkiem.
TROCHĘ HISTORII: Komu samolot, komu? Tak graliśmy dla WOŚP
W Rozmowie Dnia Radia Wrocław gościem Dariusza Litery był Mirosław "Klekot" Walczak:
W niedzielę 26. Finał Wielkiej Orkiestry Świętej Pomocy. Minęło ćwierć wieku w ubiegłym roku, teraz zaczyna się kolejne ćwierćwiecze, jak ono się zacznie? To będzie inna Orkiestra?
One w ogóle są inne. Nie raz już tutaj wspominaliśmy tzw. stare dobre czasy. Na pewno będzie inna, bo Orkiestra się zmieniła, ludzie się zmienili. Tak jak sam powiedziałeś 26 lat, a ja jestem od pierwszej. Dzieciaczki, które latały wtedy z puszkami teraz mają własne rodziny więc wszystko się zmienia. Zmienia się też trochę charakter, ale nie zmienia się jedno: siła Orkiestry i ilość sprzętu, pieniędzy, jest w dalszym ciągu niesamowita.
W tej chwili zbiórka, bo ona dodajmy już trwa, wiele aukcji już się rozpoczęło, dzisiaj Wrocław zacznie grać i już będą koncerty. Tym razem zbiórka będzie na wyrównanie szans w leczeniu noworodków. To już nie pierwsza taka zbiórka, bo leczenie tych najmłodszych, najmłodszych było zawsze oczkiem w głowie całej tej orkiestrowej akcji i fundacji WOŚP. Podliczono, że na neonatologię zbieraliśmy już wspólnie pieniądze siedmiokrotnie i na te wszystkie urządzenia, których jest naprawdę mnóstwo wydano ponad 121 milionów złotych.
To mówi samo za siebie jak niezwykła jest Orkiestra. Nawet przy tych wszystkich zbiórkach, które są gdzieś dookoła to ja ciągle będę Państwa zachęcał do tego, żeby w dobrych rzeczach brać udział bo po prostu warto. To co jest niezwykłe to to, że nie sam Jurek, ale specjalna komisja każdego roku, złożona ze specjalistów, lekarzy, debatują, zastanawiają się gdzie są największe braki, gdzie pomóc, gdzie będzie największa skuteczność tej pomocy. Byłem wielokorotnie w Warszawie i kiedy patrzyłem to byłem zawsze byłem pełen podziwu jak profesjonalnie jest to robione. To mi się strasznie podobało. To nie jest tak, że chłopaki, przepraszam za wyrażenie chłopaki, siedzieli pili kawę i mówili no to w tym roku na to zbierzemy. To była naprawdę bardzo rzetelna praca i stąd te wyniki. Dlatego gdzie by nie pojechać wszędzie widać serduszka.
Potrzeby są ogromne i będą coraz większe zwłaszcza jeśli chodzi o neonatologię bo jak się okazuje niektóre szpitale w ostatnim czasie zanotowały rekordy urodziny. Na przykład we Wrocławiu w jednym szpitalu 2 tysiące narodzin rocznie to okazało się, że od 40 lat tak nie było
Ja jestem bardzo prorodzinny, więc ja się bardzo cieszę z tego powodu.
Niech ci najmłodsi także pojawiają się podczas zbiórek WOŚP, bo łącznie wszystkich wolontariuszy ma być ponad 120 tysięcy. To jest 1700 sztabów. Ja przypominam sobie takie sytuacje kiedy nie było telefonów komórkowych zbyt wielu i były spotkania sztabów w których uczestniczyłem jako przedstawiciel Radia Wrocław, wszystkie media miały swoich przedstawicieli, było cudnie. Tylko wtedy spotkanie się to była kwestia umówienia się dużo wcześniej, zorganizowania. Teraz chyba ta organizacja wygląda zupełnie inaczej.
W dobie internetu jest to troszkę inaczej i to też się zmieniło. Z radiem jesteśmy związani od samego początku i wtedy rzeczywiście zbiórki ludzi robiliśmy właśnie poprzez media. To, że dawaliście ogłoszenie, ludzie słuchali, wiedzieli gdzie i przychodzili. Nie można było wysłać SMS-a bo ich nie było po prostu.
Nie było też tych wszystkich mediów społecznościowych.
Tak. Nie wiem czy to lepiej czy gorzej. Ja generalnie bardziej tęsknię do tych pierwszych bo była ta większa społeczność, relacja, to bycie godzinami razem kiedy byliśmy. Dzisiaj większość rzeczy załatwia się przez maile i media społecznościowe. Wtedy siedzieliśmy, debatowaliśmy, planowaliśmy.
Trzeba się było fizycznie spotkać, porozmawiać.
Tak, ja bardzo zawsze to cenię i myślę, że jest to bardzo fajne. W ogóle nie straćmy tego proszę Państwa tej naszej relacji. Choćby nawet tego jak sobie siedzimy teraz z Darkiem i miło sobie rozmawiamy.
Bo miło jest się spotkać.
Tak jest
Jeszcze jeden aspekt, który się z tym wiąże czyli załatwiania wielu rzeczy osobiście. Poznawało się mnóstwo ludzi przy okazji takiego załatwiania formalności. Podczas samej akcji aukcje miały zupełnie inny charakter. Dzisiaj kiedy zaglądam do przysłowiowych "internetów" no to widzę, że te aukcje trwają, ale trochę jest to bezosobowe. Dopiero podczas finału widać albo słychać tych, którzy zwyciężają, a tutaj, licytujemy w internecie, wylicytowane, kwota wpłynęła. Jest to takie elektroniczne. Ja pamiętam takie finały kiedy ze sceny we Wrocławiu licytowane były najróżniejsze przedmioty czasem nawet niezbyt wiele warte, ale okazywały się hitem aukcji i przynosiły prawdziwe pliki banknotów.
Możemy tylko powspominać dla młodszych słuchaczy albo tych Państwa, którzy nie byliście. W Rynku działy się naprawdę niesamowite rzeczy. Ja pamiętam konkretne rodziny, które przychodziły zawsze bo nie można było nigdzie indziej wylicytować. Poprzez media mówiliśmy co było na scenie. Często to były rzeczy wartościowo żadne, ale zabawa tych rodzin, które ze sobą rywalizowały i potrafiły zostawiać naprawdę tysiące złotych. Ja pamiętam ta pucha zawsze szła pod wielką ochroną potem do banku. Ci ludzie się fantastycznie bawili, publiczność reagowała, wszyscy się cieszyli. Startowaliśmy tam od przysłowiowej złotówki, a kończyliśmy na tysiącach, tysiącach złotych za coś co można było powiedzieć nie ma w ogóle wielkiej wartości, ale jednak ma bo liczyło się serce i ta interakcja to było niesamowite.
Wystarczyło czasami przyklejone orkiestrowe serce na jakimś gadżecie i już szedł na aukcję. Teraz jeszcze jedna sprawa. Wiadomo, że WOŚP to jest zbiórka, pomoc, bardzo szlachetne cele. Z drugiej strony to jest też zabawa bo zawsze było tak, że finał miał to coś. Zawsze liczyło się na jakąś dodatkową atrakcję: przyjechał znany artysta, były jakieś pokazy, ktoś wymyślił jakiś rekord.
No tak czy nasze słynne MIG-i, autobusy, cokolwiek tam mieliśmy do licytacji.
Tu pozdrawiamy wojsko, które rzeczywiście dołożyło się do tego dzieła.
Tak jest
Jak to wygląda obecnie. Patrząc na mnogość tych imprez związanych z Orkiestrą. Na przykład we Wrocławiu już dzisiaj zaczyna się granie i koncerty są w Starym Klasztorze, wystarczy wrzucić coś do puszki i już jesteśmy. Następnego dnia w sobotę w Starej Piwnicy mamy od 19:00, też można się zabawić troszeczkę szantowo, a w niedzielę to będzie na placu Nowy Targ na scenie, więc tych imprez nam przybywa. Nie da się uczestniczyć we wszystkich.
Ja mogę tylko zachęcić, żebyście Państwo wybrali sobie coś z tego wielkiego pudełka z czekoladkami, najlepszą czekoladkę.To właśnie to co wspominaliśmy, wszystko się zmieniało, nie było w ogóle tylu imprez, w ogóle nie było tylu koncertów. Była inna aparatura, było to wszystko ciężej zorganizować. Te finały miały jakby inny wymiar. Ludzie czekali, nie było sylwestrów w Rynku przypominam, pierszy też miałem przyjemność produkować i robić. Jak nie było sylwestra to tak naprawdę finał był jedną z największych imprez jaka była szczególnie w środku zimy: tak ciepła, gorąca i niezwykła. Rzeczywiście ludzie czekali. To się zmienia, ale jak widać nie zmienia się zaangażowanie, ludzie dalej widzą, że Orkiestra ma sens i chcemy to jasno powiedzieć, że oczywiście, że ma. Bez względu na przekonania zawsze będę mówił, angażujcie się w to co dobre więc z całego serca zachęcam.
I zabrzęczą te puszki. To też jest ważne, że nie tylko można zapłacić za pośrednictwem karty, elektronicznie przez internet, ale czasami warto jest po prostu zabrzęczeć i pokazać, że tutaj jesteśmy i zbieramy dla tych, którzy potrzebują. Wolontariusze to jest grupa, która stale się zmienia. Każde pokolenie ma swoją Orkiestrę, ale to główne przesłanie jest jedno - bezpiecznie i uczciwie.
Tu się nic nie zmieniło. W dalszym ciągu prosimy, zwracajcie uwagę - wolontariusz musi być wyposażony w identyfikator, hologram ze zdjęciem. Puszka musi być odpowiednio zabezpieczona. Muszę powiedzieć, że to jest bardzo duży plus, ostatnio praktycznie w ogóle nie było żadnych odnotowań jeżeli chodzi o tzw. dziadowskie zachowania tak je delikatnie nazwę. Najpiękniej i najmilej jest zawsze jak widzimy jak te dzieciaczki chodzą, całe rodziny chodzą, zbierają i jest to miłe wrzucić tego grosika do puszki i dostać serducho i mieć fajną pamiątkę. My ciągle zachęcaliśmy do tego, żeby tak jak właśnie powiedziałeś bezpieczeństwo jest numer jeden. Robimy szkolenia, tłumaczymy, mówimy gdzie chodzić, gdzie nie chodzić, są miejsca gdzie odradzamy, gdzie warto być itd. Ostatnie lata, w ogóle wszystkie lata ja wspominam w sposób niezwykły
POSŁUCHAJ CAŁEJ ROZMOWY:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.