Wrocław: Kot przeszedł przez płot. Winny właściciel zwierzęcia
Sąd we Wrocławiu podtrzymał orzeczenie I instancji i uznał, że Patryk Hałaczkiewicz, polityk Bezpartyjnych Samorządowców nie dopilnował swojego pupila. Właściciel choć winny, to nie będzie musiał płacić kosztów sądowych. Sąd odstąpił też w tym przypadku od wymierzania kary i podkreślił, że ten sąsiedzki spór nigdy nie powinien trafić na wokandę, a zostać rozwiązany polubownie.
Piotr Szereda, oskarżyciel Straży Miejskiej, cieszy się z takiego rozwiązania, ale jak dodaje, jest to gorzka radość:
- Nam wszystkim umyka los tego kota, który zaginął. Koty padają ofiarami innych zwierząt, wpadają pod pojazdy i w tej sprawie proszę zwrócić uwagę, że ostatecznie tego kota nie ma. Mam wrażenie, że być może gdyby był nad nim sprawowany nadzór pełen to, to zwierzę by ciągle ze swoim właścicielem przebywało.
Sam skazany, winą za całą sytuację obarcza Straż Miejską, która jego zdaniem w ten sposób zemściła się za skargę, jaką złożył na funkcjonariuszy:
- Nie zgadzam się z tym wyrokiem. Rozumiem, że jak zobaczę teraz jakiekolwiek zwierzę: kota, psa to mam dzwonić na straż miejską i mówić, że to zwierzę opuściło teren posesji. To jest absurdalna sytuacja. Przysłuchiwałem się słowom pana strażnika miejskiego i po raz kolejny stwierdzam, że ta instytucja w takim kształcie nie powinna istnieć bo się kompromituje na każdym kroku. Jedyną naszą drogą jest tak naprawdę wniosek do Rzecznika Praw Obywatelskich i kasacja do Sądu Najwyższego i być może to zrobimy.
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.