Wrocław: Ślub na porodówce [ZOBACZ]
Zaproszenia wysłane, restauracja zamówiona, goście w drodze ...tylko panny młodej brak. Martyna Wilk z Wrocławia zamiast do Urzędu Stanu Cywilnego we Wrocławiu trafiła na porodówkę. Lekarze uznali, że nie można czekać i trzeba zrobić cesarskie. W 32 tygodniu ciąży urodziły się bliźniaki: Filip i Olaf. Młoda para nie chciała już przekładać daty ślubu, dlatego w klinice pojawił się urzędnik z Urzędu Stanu Cywilnego:
- Wszystkie te nasze plany, które poczyniliśmy w związku ze ślubem łącznie z restauracją na Rynku, obiadem z rodzicami, musiały się po prostu gwałtownie zmienić. W sobotę miał być ślub, a w piątek pojawiły się bliźniaki na świecie, więc nie chcieliśmy tego przekładać. To nie było daleko, więc mogłam wyjść w kapciach (śmiech) - mówi Martyna Wilk.
Jak mówi szefowa kliniki profesor Lidia Hirnle wiadomo było, że młoda mama nie szybko wyjdzie ze szpitala, dlatego ceremonię zorganizowano na miejscu:
- Był urzędnik stanu cywilnego, była panna młoda przepięknie ubrana, szczęśliwy pan młody. Dla nas to też jest takie wzruszające bo to świadczy o tym, że pacjentka darzy nas zaufaniem i sympatią i że się troszkę czuje jak w domu u nas.
Dzieci urodziły się w 32 tygodniu ciąży. Wcześniaki jeszcze zostają w inkubatorach, ale najprawdopodobniej przed świętami zostaną wypisane do domu.
W obecnym roku dziesięciokrotnie zdarzyło się, że we Wrocławiu udzielono ślubu w domu lub w szpitalu. Zawsze wiąże się to ze stanem zdrowia nupturientów. Sama uroczystość wygląda dokładnie tak samo jak w urzędzie stanu cywilnego. Czasem jest nawet bardziej romantyczna. Ponadto w tym roku odbyło się także 113 ślubów w plenerze.
Posłuchaj całej rozmowy z panną młodą, Martyną Wilk:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.