Kobieta śpiąca pod łóżeczkiem chorego dziecka leczonego w jeleniogórskim szpitalu
Autor listu pyta szefa resortu zdrowia:
1. Panie Ministrze Konstanty Radziwiłł, niech mi Pan kilka rzeczy wyjaśni, bo czegoś tu nie pojmuję… Proszę mi powiedzieć dlaczego w XXI wieku i w kraju leżącym samym środku Europy, moja żona, matka dwójki dzieci, a zarazem kobieta, która co miesiąc do kasy tego państwa oddaje TYSIĄCE CIĘŻKO ZAROBIONYCH ZŁOTYCH w różnych podatkach i opłatach, musiała w takich warunkach jak na załączonym obrazku czuwać przy swoim chorym 1,5 ROCZNYM SYNU wymagającym pilnego leczenia szpitalnego?
2. Może mi Pan też powiedzieć, dlaczego mój 1,5 roczny syn wymagający konsultacji neurologicznej po przyjęciu na Oddział Pediatryczny w Jeleniej Górze (bo Neurologii Dziecięcej tu nie ma…) musiał czekać DOBĘ na badanie neurologa, bo prawdopodobnie JEDYNY aktywny neurolog dziecięcy w tym mieście, był w tym czasie zajęty obsługą dziecięcego SORu zorganizowanego prowizorycznie na TYM SAMYM ODDZIALE??
W końcówce listu czytamy:
Przez dwa dni spędzone w tym Szpitalu kierowana przez Pana tzw. „służba zdrowia” tak nas przeorała, że gdy w końcu przeniesiono nas do leżącego 100 km dalej szpitala z oddziałem dziecięcym z prawdziwego zdarzenia, moja żona na widok uśmiechniętego personelu, kolorowej przestrzeni i nowych, dostosowanych do pobytu małych dzieci sal prawie się rozpłakała.
W całości list można przeczytać poniżej:
List wysłaliśmy do Ministerstwa Zdrowia, czekamy na odpowiedź.
Radio Wrocław poprosiło też o komentarz szpital w Jeleniej Górze. Jak mówi naczelna pielęgniarka Monika Kumaczek, opisana sytuacja na oddziale jest wyjątkowa, bo właśnie trwa remont SOR i dzieci zostały przeniesione do innych sal.
Jak dodaje, w oddziale pediatrycznym jest 28 miejsc przeznaczonych dla dzieci. Co z rodzicami?
- Umożliwiamy rodzicom pobyt rodziców, ale nie gwarantujemy miejsc noclegowych. Rodzice są o tym uprzedzani. Na salach nie ma miejsca na dostawienie dodatkowych łóżek. Trzeba by ograniczyć przyjęcia dzieci. Jeśli zdarzy się, że jest wolne łóżko to za zgodą ordynatora można z niego skorzystać. Co mamy zrobić? - pytają w szpitalu. - Zdajemy sobie sprawę z tej trudnej sytuacji, chcielibyśmy zmienić te warunki, ale nie mamy możliwości.
Jak to wygląda we Wrocławiu?
W szpitalu przy Koszarowej gdzie jest nowy pawilon pediatryczny - trzeba płacić pierwsza doba 23 zł, kolejne 18 zł. Wyjątek matki karmiące dzieci niepełnosprawne
Przylądek Nadziei - wszystko za darmo, łóżka są w salach chorych, a jeśli się tam nie mieszczą jest też hotel dla rodziców, pokój socjalny pomieszczenia gdzie można ugotować a nawet uprać rzeczy - wszystko za darmo, ale..... to pewnie się zmieni, bo na razie szpital nie może brać pieniędzy ponieważ ośrodek został zbudowany za unijne pieniądze i nie może zarabiać.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.