We Wrocławiu rusza wielka deratyzacja. Mamy 2 mln szczurów
- Szczury i Stanisław Szelc z kabaretu Elita to istoty niezbadane - od lat żartobliwie stwierdza legendarny wrocławski szczurołap - Sebastian Turkiewicz. Stolica Dolnego Śląska jest jednym z najbardziej zaszczurzonych polskich miast, na jednego mieszkańca przypadają aż trzy szczury.
Szczury wielkie jak koty, są wszędzie i niczego się nie boją - twierdzą Wrocławianie. Te gryzonie to siedlisko kilkudziesięciu chorób, są tak samo sprytne jak i szkodliwe. W ciągu roku jeden szczur doprowadza do strat ponad 50 kg żywności. Całkowita likwidacja gryzoni jest niemożliwa.
Ponad 600 tyś. Wrocławian i trzy razy tyle szczurów. Statystyki szokują. W stolicy Dolnego Śląska mieszkają ponad 2 miliony gryzoni. Urząd Miejski od lat próbuje walczyć z tymi szkodnikami poprzez wprowadzenie trzech obowiązkowych deratyzacji miasta. 15 listopada rusza ostatnia w tym roku. Zgodnie z regulaminem utrzymania czystości zarządcy muszą przeprowadzić ją w nieruchomościach i na podwórkach. Według Sebastiana Turkiewicza - legendarnego wrocławskiego szczurołapa - całkowite zlikwidowanie szczurów jest niemożliwe. Co najwyżej można ograniczyć ich liczbę:
A jak ją kontrolować? Przede wszystkim nie dokarmiać ptaków. Turkiewicz twierdzi, że te same sobie poradzą, a to, co im rzucamy, w pierwszej kolejności zjedzą szczury - ptaki na samym końcu. Warto też pamiętać, że naturalnym wrogiem gryzoni jest kot podwórkowy. Szczurołap apeluje więc, by nie przeganiać dachowców z piwnic czy podwórek, bo te bez problemu poradzą sobie ze szczurami. Jeśli gryzonie się pojawią należy bezzwłocznie kontaktować się z profesjonalistami. A co o szczurach mówią Wrocławianie?
Urząd Miejski nie pozostaje obojętny na problem. Co roku we Wrocławiu przeprowadzane są dwie obowiązkowe deratyzacje, a w centrum i w obrębie Starego Miasta nawet trzy. 15 listopada rozpoczyna się ostatnia z nich. Następna w połowie marca - mówi Martyna Bańcerek z Urzędu Miejskiego Wrocławia.
Inne zdanie, co do liczebności wrocławskich szczurów ma Turkiewicz – szczurołap z ponad 30-letnim doświadczeniem. Według niego gryzoni jest nadal zdecydowanie za dużo. Zaznacza jednak, że ich całkowita likwidacja jest niemożliwa. Szczury zawsze były i będą. Można jedynie zredukować ich liczbę – pytanie jak?
Naturalnym wrogiem szczura jest kot, ale nie domowy. Szczurołap radzi więc, by nie przeganiać dachowców z podwórek czy piwnic, bo te łatwo poradzą sobie z gryzoniami. Nie można bagatelizować problemu szczurów i należy niezwłocznie wzywać specjalistów, gdy tylko się pojawią. Są niezwykle inteligentne, a przy tym tak samo szkodliwe. Potrafią rozpoznać symbol trutki na opakowaniu, a nawet zaatakować człowieka na wysokości 160 cm. Są też roznosicielami ponad 60 chorób, wielu śmiertelnych - więc nie warto ryzykować.
Deratyzacja potrwa do 1 grudnia, następna rusza w połowie marca. Warto jednak zwalczać gryzonie przez cały rok, nie tylko podczas obowiązkowych akcji.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.