Wyrok w sprawie bombiarza z Wrocławia
Dodatkowo Paweł R. usłyszał też wyrok za to, że przed podłożeniem ładunku w autobusie zadzwonił na numer alarmowy 112 i zażądał okupu w postaci 120 kg złota. Zagroził , że jeśli go nie dostanie, w mieście będą wybuchały bomby
Przypomnijmy: ładunek został podłożony w autobusie komunikacji miejskiej w środku dnia. Siatka z bombą własnej roboty znajdowała się pod siedzeniem. Zwróciła na nią uwagę jedna z pasażerek. Kierowca wyniósł ją z pojazdy na skrzyżowaniu ulic Dworcowej i Kościuszki. Tam ładunek eksplodował raniąc 82-letnią kobietę. Biegli uznali jednak, że gdyby Paweł R. nie popełnił błędu przy konstruowaniu bomby zginęłoby wiele osób, a ci, którzy by przeżyli byliby trwale okaleczeni. Siłę rażenia bomby sprawdzano na poligonie.
Przewodniczący składu sędziowskiego, Marek Sosiński tak uzasadniał dzisiejszy wyrok:
"- Oskarżony Paweł R. postanowił zdobyć środki finansowe kierując się dość specyficzną motywacją. Chciał poprawić swoją sytuację materialną i zdobyć uznanie wśród znajomych. Zadzwonił więc pod numer alarmowy 112, zażądał okupu i zagroził gwałtownymi zamachami. Zaplanował więc wszystko i ostatecznie podłożył ładunek wybuchowy w autobusie, którym podróżowało co najmniej 40 osób. Znalazło to potwierdzenie w zeznaniach świadków, biegłych i specjalistów. Prokuratura postawiła oskarżonemu dwa zarzuty, wymuszenie rozbójnicze oraz próbę zabójstwa wielu osób. Sąd doszedł do przekonania, że wyjaśnienia oskarżonego są niewiarygodne i sprzeczne z faktami, jakoby nie chciał nikogo skrzywdzić. Dlatego sąd uznał, że oskarżony miał na celu zabójstwo wielu osób. Chciał dokonać tego czynu i chciał by doszło do eksplozji. Długo przygotowywał materiały, kupował potrzebny sprzęt, śledził strony internetowe o tematyce terrorystycznej. O jego zamiarze świadczy też przygotowanie stroju i ubrania, a także zasłonięcie twarzy i wycieranie śladów. Poza tym uciekł z miejsca zdarzenia i ukrył się. Czy tak postępuje osoba, która nie chce czegoś zrobić? - mówił sędzia Marcin Sosiński.
Sąd nie dał wiary wyjaśnieniom Pawła R. jakoby ten specjalnie źle skonstruował swój ładunek, by miał on mniejszą siłę rażenia. Za wiarygodne sąd uznał opinie biegłych z zakresu pożarnictwa, medycyny oraz specjalistów od materiałów wybuchowych, których zdaniem, bomba zbudowana przez studenta chemii, mogła wyrządzić dużo większą krzywdę, gdyby eksplodowała wewnątrz autobusu."
- Wyrok jest moim zdaniem zbyt łagodny - mówił po ogłoszeniu kary prokurator Tomasz Krzesiewicz:
Wyrok nie jest prawomocny. Prokurator chce zapoznać się z pisemnym uzasadnieniem i zastanowi się nad składaniem apelacji, ponieważ żądał surowszej kary dla Pawła R., czyli 25 lat więzienia.
Odwołanie zapowiadają także obrońcy 23-latka, Łukasz i Paweł Wójcik:
Paweł R. będzie musiał pokryć także część kosztów procesu, czyli około 100 tysięcy złotych.
Przeczytaj więcej:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.