Zastrzyk energii po przerwie. Ślęza pokonała Universitesi 67:58

Bartosz Tomczak | Utworzono: 2017-10-26 21:05 | Zmodyfikowano: 2017-10-26 21:05

Ślęza niemal przez całą pierwsza kwartę goniła wynik. Dopiero po ponad 7 minutach wrocławianki wyszły na prowadzenie 12:11. Otwierajaca odsłona była jednak do zapomnienia z obu stron. Rywalki połowę swoich punktów zdobyły z linii, a faule wejściami pod kosz wymuszała przede wszystkim Rebekah Gardner. Ślęza długo nie mogła znaleźć rytmu w ataku i receptą okazało się granie do środka do Kourtney Treffers, która zdobyła na dzień dobry 10 punktów na skuteczności 5/8 z gry. Wrocławski zespół w pierwszej kwarcie trafiał z gry zresztą tylko z pomalowanego - 14 "oczek" - i przegrywał 16:18.

Koszykarki Universitesi otworzyły drugą odsłonę serią celą trójką Ifunanyi Ibekwe i akcją 2+1 Julive Vanloo co skłoniło trenera Ślęzy do wzięcia przerwy na żądanie. Zawodniczki Arkadiusza Rusina przegrywały 16:24. Wrocławianki pierwsze punkty zdobyły dopiero po 4 minutach i rzucie z półdystansu Agnieszki Kaczmarczyk na 18:25. Jeśli coś wychodziło gospodarzom to nadal była to gra do środa. Polegać można było na Treffers (zdobyła kolejne 4 punkty) i na Tijanie Ajduković, która pod koniec kwarty tworzyła duet podkoszowych z Holenderką. Serbka swój pobyt na parkiecie zaznaczyła dwoma szybkimi trafieniami pod obręczą. Mimo tych usprawnień Ślęza i tak przegrywała do przerwy 26:39.

Wrocławianki musiały odbyć owocną rozmowę w szatni, bo na trzecią kwartę wyszły jak zupełnie inny zespół. Zaczęły grać swój basket - przechwyt (6 w trzeciej kwarcie czyli tyle ile w całej pierwszej połowie) i szybki atak kończony łatwymi punktami na pusty kosz. W połowie tej odsłony Ślęza przegrywała już tylko 34:41. Napór gospodarzy trwał w najlepsze. Atak napędzany przez Sharnee Zoll doszedł rywalki na dwa punkty (39:41) na trzy minuty przed końcem kwarty. Niemoc tureckiej drużyny przerwała wtedy penetracja Ibekwe, ale Ślęzy absolutnie nie wybiło to z rytmu. Po akcji 2+1 Janis Ndiby był już remis 43:43, a w kolejnym posiadaniu liderująca Zoll sama zdecydowała się na rzut i ekipa gospodarzy w końcu wróciła na prowadzenie - 45:43. Taki był też wynik po trzech kwartach.

Niesione dopingiem wrocławianki także czwartą rozpoczęły z przytupem, bo od pierwszej tego dnia celnej trójki - jej autorką była Karina Szybała. Koszykarki Universitesi nie składały jednak broni i ciągle były blisko. Na 5 minut przed końcem obie drużyny dzieliły tylko cztery punkty. Universitesi w grze trzymała doskonale znana z polskich parkietów Claudia Pop. Końcówka byłą gorąca, bo rywalki zmniejszyły rywalki do dwóch punktów (58:56). Sharnee Zoll zadbała jednak o to, żeby zwycięstwo zostało we Wrocławiu, po raz kolejny w najważniejszych momentach zamieniając się z kreatorki w punktującą. Amerykanka w końcówce trafiła trzy kluczowe rzuty w tym jeden po zbiórce w ataku.

Ślęza Wrocław - Istanbul Universitesi 67:58 (16:18, 10:21, 19:4, 22:15)

Punkty dla Ślęzy: Treffers 21, Zoll 16 (13 asyst), Szybała 9, Ndiba 8, Kaczmarczyk 5, Perez 4, Ajduković 4

Punty dla Universitesi: Ibekwe 20 (13 zbiórek), Pop 14, Gardner 11, Guner 10, Vanloo 3

Posłuchaj pomeczowej rozmowy z Agnieszką Kaczmarczyk:

 


Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.