Kotiki wypłynęły na szerokie wody, a manaty wreszcie razem
Jak dodają pracownicy ZOO, głębokość 4,5 m im niestraszna, a towarzystwo dorosłych osobników zachęca je do zabawy i podwodnych figli.
Na tym nie koniec, jeśli chodzi o dobre wieści z Afrykarium. W Dżungli Kongo kolejne zmiany. Samice z Singapuru, po zakończonej kwarantannie, zostały połączone z naszymi samcami. I tak oto od kilku dni Abel, Ling poznają się z Gumle i Armstrongiem, zwiedzając także ich włości. Do tej pory przebywały w jednym, z dwóch dostępnych basenów.
Z Singapuru do Wrocławia
Ponad 1 000 kilogramów i ponad 9 000 kilometrów w 16 godzin drogą powietrzną oraz kolejne 8 godzin transportem lądowym – to parametry pierwszego od 20 lat transportu manatów do Europy, który właśnie zakończył się sukcesem. Skomplikowana operacja logistyczna jest częścią walki o przetrwanie gatunku zagrożonego wyginięciem.
Manaty karaibskie, bo o nich mowa, występują w zachodniej części Oceanu Atlantyckiego, od Florydy przez Karaiby do wybrzeży Brazylii. Choć ich populacja, na przestrzeni ostatnich lat, stopniowo się zwiększa, wciąż są narażone na wyginięcie, m.in. w wyniku działalności gospodarczej człowieka w tym regionie. Właśnie dlatego tak ważne są tego typu transporty, których podejmuje się wrocławski ogród.
- W ogrodach zoologicznych na całym świecie przebywa obecnie 76 manatów. Problem w tym, że w Europie brakuje samic. Stąd pojawia się przymus sprowadzenia ich z daleko położonego ogrodu zoologicznego by wzbogacić pulę genową populacji. Tego wymagają od nas organizacje takie jak EAZA oraz WAZA, w ramach których aktywnie działamy. Za sprawą jednej z największych operacji transportowych w historii naszego ogrodu, samice z Wildlife Reserves Singapore w Singapurze po dwudziestogodzinnej podróży trafiły do Wrocławia i po kwarantannie zostaną połączone z mieszkającymi u nas samcami – mówi Radosław Ratajszczak, Prezes ZOO Wrocław. – Cała operacja wymagała skomplikowanej logistyki, ponieważ transport obejmował bardzo delikatny „ładunek”. Manaty to ssaki wodne, dlatego ich transport to duże wyzwanie. Zostały umieszczone w specjalnych skrzyniach i powieszone na hamakach, dzięki którym ich płuca chronione są przed naciskiem masy ich ciała. Tam, na stale nawilżanych gąbkach, pokonały drogę powietrzną a następnie lądową. Nad ich bezpieczeństwem czuwało 6 osób, w tym ich opiekun z singapurskiego ogrodu zoologicznego. Wszystko po to, aby zwierzęta odczuły jak najmniejszy stres – dodaje.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.