Belgijska prokuratura chce zorganizować spotkanie rodziców 11-miesięcznego Aleksa

PRW, IAR, PAP | Utworzono: 2008-03-10 20:02 | Zmodyfikowano: 2014-05-01 00:12

Matka Aleksa chce przyjechać do Belgii i zobaczyć syna, ale do tej pory nie zgadzał się na to ojciec. O pomoc w zorganizowaniu spotkania polski konsulat w Brukseli zwrócił się więc do belgijskiej policji. Gdy sprawa trafiła do prokuratury, ta odpowiedziała, że jest gotowa pomóc, ale spotkanie musi się odbyć za zgodą ojca. I tak sprawa wróciła do punktu wyjścia, bo ojciec 11-miesięcznego chłopca na razie zdania nie zmienił. W rozmowie telefonicznej z Polskim Radiem nie chciał komentować całej sytuacji. Nie wykluczył jednak, że po konsultacji z adwokatem, poinformuje o swojej decyzji.

Mężczyzna miał się stawić dzisiaj (w poniedziałek) we wrocławskiej prokuraturze, ale przysłał faksem usprawiedliwienie. Zapewnia jednak, że pojawi się na przesłuchaniu w innym terminie. Śledczy nie będą go ścigać listem gończym.

Tymczasem sprawą zainteresowała się Rzecznik Praw Dziecka. Według Ewy Sowińskiej, działania ojca wyczerpują przesłanki bezprawnego uprowadzenia dziecka, określone w Konwencji Haskiej. Dlatego też - uważa Sowińska - niezbędne jest podjęcie działań w celu wszczęcia międzynarodowej procedury prawnej, która spowodowałaby, że chłopiec wróciłby do matki. Wymaga to złożenia wniosku w polskim ministerstwie sprawiedliwości, a osobą do tego uprawnioną jest matka chłopca.

Sowińska w wydanym w poniedziałek komunikacie obiecuje, że zapewni kobiecie wszelką pomoc w sporządzeniu odpowiedniego pisma i monitorowaniu realizacji procedury w Belgii. Dodatkowo, poinformuje o sprawie belgijskich rzeczników praw dziecka, którzy "w ramach swych kompetencji udzielą konsultacji i pomocy prawnej".

 


Komentarze (1)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~jeryyy2008-03-11 11:07:16 z adresu IP: (83.14.xxx.xxx)
Moim zdaniem warto byłoby też sprawdzić w jakich warunkach chłopczyk był przewożony. Czy nie było sytuacji zagrożenia jego życia? Z tego co pamiętam, to jego matka mówiła, że małego wrzucono na wycieraczkę przy tylnych siedzeniach. Czy samochód był wyposażony w odpowiedni fotelik?