Dopalacze i rasizm motywami napadu na Pakistańczyka we Wrocławiu?
Dwóch mężczyzn z Wrocławia oskarżonych o rozbój, pobicie i groźby karalne wobec obcokrajowca. Dziś rozpoczał się proces przeciwko Dawidowi K. i Eliaszowi R. Prokuratura oskarża ich o to, że w grudniu ubiegłego roku przy ulicy Piłsudskiego napadli oraz grozili poderżnięciem gardła Pakistańczykowi, który mieszka i pracuje we Wrocławiu, Shair'owi F.
- Chodziło zaledwie o 200 złotych, wyciągnięte z bankomatu - mówi prokurator Justyna Trzcińska:
- Mężczyźni zostali oskarżeni o dwa czyny: usiłowanie rozboju na obcokrajowcu i usiłowaniu zaboru pieniędzy oraz grożeniu mu pozbawieniem życia, a także naruszenie nietykalności obywatela Pakistanu, z uwagi na jego przynależność narodową i etniczną - tłumaczy Justyna Trzcińska.
Obaj oskarżeni są bezdomni i znani policji, jako wielokrotni recydywiści. Śledczy podejrzewają, że motywem ich działania mogła być także próba pozyskania pieniędzy na tzw. dopalacze, którymi handel kwitnie w okolicy Dworca PKP we Wrocławiu.
Zeznania Eliasza R. odczytała sędzia Lidia Hojeńska:
- Byłem wtedy bardzo mocno pijany. Utrzymuje się z żebractwa, chciałem od niego jakieś drobne na coś do picia. Okazało się, że on nie mówił po polsku. Odruchowo uderzyłem go z czoła, z tzw. główki, w twarz. Poprawiłem jeszcze ręką, czyli przywaliłem mu bombę w bok głowy - mówi Lidia Hojeńska.
Na pierwszej rozprawie pojawili się Shair F., który tak wspominał wydarzenia sprzed ponad pół roku:
- Do było wieczorem. Mężczyzna podniósł się zaczął do mnie mówić językiem obraźliwym. Mówił po polsku: śmierdzisz albo śmierdziel. Ja wyszedłem ze sklepu a oni poszli za mną. Potem mnie złapali - mówił Shair F.
Oskarżonym, jako wielokrotnym recydywistom, karanym już za podobne czyny, grozi wysoka kara więzienia. Najpierw jednak sąd musi ustalić ich faktyczne miejsce zamieszkania, ponieważ w ośrodkach dla bezdomnych, które podali jako miejsce pobytu, nie udało się ich znaleźć.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.