Na łąkach w Karkonoszach znów pojawiły się owce
Łąki Karkonoskiego Parku Narodowego powstały w XVIII i XIX wieku, gdy dawni mieszkańcy prowadzili tam uprawy i wypasali zwierzęta. Nina Rojek, właścicielka stada, które pojawiło się pod Chojnikiem, mówi, że projekt został zainicjowany w Sobieszowie, kiedy zajmowała się stadem i spotkała spacerującego dyrektora Karkonoskiego Parku Narodowego, Andrzeja Raja. Od słowa do słowa i stoi dziś w Karkonoszach pierwsza owczarnia. - Trochę nam zeszło zanim to wszystko zostało sfinalizowane. Ale udało się pięknie, bo owczarnia jest wspaniała. A tereny i widokowo i pod kątem żywności dla owiec też są świetne - opowiada Nina Rojek
Budowa owczarni, systemu dostarczania wody i odprowadzania ścieków kosztowała 260 tysięcy złotych, z czego Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej we Wrocławiu dołożył 50 tysięcy. Jego prezes Aleksander Marek Skorupa mówi, że jeśli będą hodowcy zainteresowani ulokowaniem swoich stad w Karkonoszach, to Fundusz również będzie im pomagał. - Finansowaliśmy obiekt i gospodarkę wodno - ściekową, w szczególności zapewnienie wody dla owiec. Jeśli będą chętni wypasać tutaj owce, to będziemy takie zadania wspierać - zapewnia szef WFOŚiGW
Kolejni hodowcy są już zainteresowani ulokowaniem swych stad, nie tylko owiec ale i krów w Karkonoszach. Plan jest jednak taki, żeby i owce i krowy wróciły na Polanę, na Halę Złotówka, czy Halę pod Łabskim Szczytem. Dyrektor Karkonoskiego Parku Narodowego Andrzej Raj uważa, że owce i krowy powinny też pojawić się zamiast kosiarzy na nartostradach. - Dzięki temu pojawią się tam ciekawe i cenne gatunki roślin. I tak naprawdę staną się łąkami, które w okresie zimowym będą wykorzystywane do celów narciarskich, a w okresie letnim będą służyły ochronie różnorodności biologicznej, co jest naszym celem - wyjaśnia dyrektor Raj
Na łąkach i halach w Karkonoszach rośnie około 300 gatunków roślin naczyniowych, czyli ok. 1/3 wszystkich gatunków stwierdzonych na terenie KPN. Pośród nich, aż 31 gatunków to rośliny chronione. Powrót owiec i krów w góry przynieść ma nie tylko korzyści przyrodnicze, ale też kulturowe. Zamiast podhalańskich oscypków karkonoscy hodowcy deklarują chęć produkcji serów na miejscu, w górach, co byłoby również powrotem do tradycji sprzed 100 lat.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.