Lekarze nie zapobiegli śmierci bezdomnych?
W grudniu 2006 r. do Dolnośląskiego Szpitala Specjalistycznego im. Marciniaka został przywieziony bezdomny - był pijany i miał objawy epilepsji. Agnieszka Sz. uznała jednak, że nie trzeba go hospitalizować. Zaleciła mu powstrzymywanie się od picia alkoholu, higieniczny tryb życia, kontrolę w poradni i odesłała do schroniska dla bezdomnych.
Po kilku godzinach opiekun noclegowni wezwał karetkę pogotowia, bo bezdomny miał atak epilepsji i upadł uderzając się w głowę. Lekarz pogotowia - oskarżony Przemysław W. ze szpitala Kamieńskiego - uznał, że pacjent nie wymaga leczenia. Kilka godzin później bezdomny już nie żył.
Biegli ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach uznali, że lekarze popełnili błędy. Agnieszka Sz. powinna pozostawić męzczyznę na obserwacji i skierować na dodatkowe badania. Zaś lekarz pogotowia powinien przewieźć chorego do najbliższego szpitala. Jednocześnie autorzy ekspertyzy stwierdzili, że błędy lekarzy nie miały związku ze śmiercią bezdomnego.
Jednak ta sama lekarka już wcześniej została oskarżona o podobny błąd. W listopadzie 2006 r. nie wykryła rozległego, obustronnego zapalenia płuc u innego bezdomnego. Odesłany do noclegowni mężczyzna zmarł po kilku godzinach. W tej sprawie będzie odpowiadać również inna lekarka szpitala im. Marciniaka. Także w tym przypadku biegli uznali, że lekarze nie popełnili błędów, które spowodowały śmierć pacjenta.
W obu sprawach medycy odpowiadają za narażenie chorych na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia. Grozi za to do 5 lat więzienia.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.