Podejrzany o zakatowanie dziecka "nie rozróżniał dobra i zła"
Ta sprawa wstrząsnęła całą Polską. 3,5-letni chłopiec zmarł, bo najprawdopodobniej został skatowany na śmierć przez partnera swojej mamy. Dziecko miało być bite przez kilka dni. Ani matka, ani sąsiedzi nie reagowali.
Podejrzanym o tę zbrodnię jest 29-letni Mariusz V. Jak się okazuje, nie tylko bywał w szpitalu psychiatrycznym. Także jego sąsiedzi z Bolesławca uważali go za chorego psychicznie. Dzięki temu miał swoisty immunitet, bo nikt nie chciał się wtrącać w jego sprawy.
Lekarze nie potwierdzają informacji o zaburzeniach osobowości podejrzanego, bo nie wolno im rozmawiać o pacjentach. Maciej Jakimek, wicedyrektor szpitala psychiatrycznego w Bolesławcu, przyznaje, że w ten sposób osoby potencjalnie niebezpieczne są bardziej chronione niż np. ich sąsiedzi.
Śledczy badają również zagadkową przeszłość 36-letniej Iwony K., matki zakatowanego chłopca. Dziesięć lat temu zaginęła jej dwumiesięczna córka. Nie wiadomo, co się stało z dzieckiem. Policyjne śledztwo nic nie wyjaśniło, a ojciec dziewczynki wkrótce potem popełnił samobójstwo.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.