Urzędnicza logika w Lubinie weszła na wyżyny absurdu
Czy liczba hoteli w mieście może być informacją zastrzeżoną? Dla urzędników z Lubina - jak najbardziej. Przekonali się o tym naukowcy z Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu. Do jednej z publikacji potrzebowali danych na temat noclegów, dlatego poprosili dolnośląskich samorządowców o pomoc. Prof. Jacek Potocki przyznaje, że odpowiedź jaka nadeszła z magistratu w Lubinie, wprawiła go w osłupienie...
- Wezwano mnie do uzasadnienia, że spełnienie tej prośby będzie realizowało ważny interes społeczny. Jeżeli potrzebna urzędowi taka informacja, to proszę bardzo, ale wydaje mi się, że szkoda na to wszystko pieniędzy - mówi prof. Potocki.
Zdaniem Jacka Mamińskiego, rzecznika prezydenta Lubina, wyjątkowość tamtejszych urzędników polega na tym, że... ściśle przestrzegają przepisów:
- My również nie czujemy się komfortowo z tym. Jesteśmy ludźmi, ale jesteśmy też urzędnikami skrępowanymi literą prawa. Jeżeli ktoś pyta, to my oficjalnie, bardzo formalnie, stosując się do litery prawa, musimy takie pismo rozpatrzyć. No i stąd czasami mieszkaniec czuje się niezadowolony.
Po obfitej wymianie pism prezydent Lubina na szczęście uznał, że w tym przypadku jego urzędnik może odstąpić od procedur. Dzięki temu dziś oficjalnie wiadomo, że w mieście są hotele. Dokładnie: trzy.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.