Maciej Stachowiak: "Syn był katowany, męczony, torturowany". Prokuratura: "Film to za mało"
Po ujawnieniu nagrań z paralizatora stanowiska stracili komendant wojewódzki Arkadiusz Golanowski, jego zastępca Krzysztof Niziołek, komendant miejski policji we Wrocławiu Dariusz Kokornaczyk, a także jego zastępca Jerzy Kokot, który w maju ubiegłego roku był jeszcze komendantem komisariatu Wrocław Stare Miasto, gdzie zmarł Igor Stachowiak.
Tymczasem poznańska prokuratura twierdzi, że film mimo tego, że wzbudza ogromne emocje, nie jest wystarczającym dowodem by postawić zarzuty policjantom, którzy brali udział w zatrzymaniu 25-latka. Maciej Stachowiak, ojciec Igora opowiada, że film oglądał kilka razy:
- Byłem zdruzgotany. Pomyślałem o synu, jak on musiał się czuć w tej toalecie, kiedy był katowany, męczony, torturowany. Chcę wyjaśnienia całej sprawy.
Maciej Stachowiak, ojciec Igora mówi wprost: dla niego niewiele znaczą odwołania komendantów, bo nadal nie wyjaśniono, co dokładnie stało się z jego synem i kto jest temu winny:
- Nie powiem, że jestem zadowolony, nie powiem, że jestem niezadowolony, naprawdę nie ma dla mnie znaczenia. Po prostu chcę ukarania winnych osób, które torturowały syna i doprowadziły do jego śmierci.
POSŁUCHAJ CAŁEJ ROZMOWY:
O komentarz w sprawie najnowszych doniesień nt. śmierci 25-letniego Igora Stachowiaka poprosiliśmy również Prokuraturę w Poznaniu. Rozmawialiśmy z Magdaleną Mazur-Prus, rzeczniczką prasową tejże prokuratury:
Piotr Kaszuwara, Radio Wrocław: Dlaczego prokuratura nie zdecydowała się postawić zarzutów policjantom, skoro byli państwo w posiadaniu ujawnionego przez stację TVN materiału filmowego nagranego kamerą z paralizatora?
Magdalena Mazur-Prus, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu: Materiał dowodowy nie był wystarczający, żeby wydać postanowienie o sformułowaniu zarzutów.
Tłumaczą państwo, że śledztwo przedłuża się przez wnioski dowodowe składane przez rodzinę Igora Stachowiaka. Nie dało się najpierw postawić wstępnych zarzutów, a później ich np. zmodyfikować? Nagranie w państwa mniemaniu nie było wystarczającym dowodem?
Nie. Ten film nie jest wystarczający, żeby wydać postanowienie o przedstawieniu zarzutów. Wykonywaliśmy inne czynności w tej sprawie. Czekaliśmy na opinię biegłych, przesłuchiwaliśmy świadków. Sprawa dotyczy nie tylko przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy, ale także wykazania związku przyczynowo-skutkowego między ich działaniem a śmiercią Igora S. W ocenie prokuratora prowadzącego, zebrany materiał dowodowy nie był wystarczający do postawienia zarzutów policjantom.
Ale posiadali państwo to nagranie fizycznie?
Tak. To nagranie pochodzi z naszego postępowania.
Czy ministerstwa: sprawiedliwości lub MSWiA wiedziały o tym nagraniu?
Nie. Nie pokazywaliśmy go ministerstwu. Prokurator prowadzący postępowanie prowadzi je samodzielnie. Prokurator nie chodzi do swoich przełożonych, żeby informować o przesłuchanych świadkach ani o zgromadzonym materiale dowodowym. Postępowań, które prowadzimy są dziesiątki. Nie informujemy o każdej czynności i każdym materiale dowodowym.
Tyle, że to nie sprawa jak każda inna, bo we Wrocławiu po śmieci Igora Stachowiaka wybuchły trzydniowe walki z policją, a sprawę szybko obiecał rozwiązać sam minister Mariusz Błaszczak. Miały być użyte wszelkie środki, a państwo go nie poinformowali o nagraniu?
To jest pytanie do ministra, co obiecywał.
Nie pytam o jego obietnice, a o to czy widział ten film. Czy państwo go o nim poinformowali?
Nie wiem, jakimi materiałami dysponuje minister panie redaktorze. Ja prowadzę swoje postępowanie i w jego toku nie mam obowiązku informowania ministra o czynnościach ani o materiale dowodowym.
Kiedy wpłynął ostatni wniosek dowodowy od rodziców i czego dotyczył?
Wpłynął do nas około dwóch miesięcy temu. Dotyczył wykluczenia tego, czy wobec Igora S. został użyty środek przymusu bezpośredniego w postaci ręcznego miotacza gazu.
Zbadali państwo także wątek złamanej kości gnykowej? Takie podejrzenia też były.
Myślę, że te informacje są zawarte w materiale dowodowym, ale to jest materiał, którym dysponuje prokurator prowadzący. Nie jest to jeszcze ten etap postępowania byśmy mogli udzielić tak szczegółowych informacji.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.