Władysław Kosiniak-Kamysz gościem Rozmowy Dnia [POSŁUCHAJ]
Czy PSL wystawi swojego kandydata na prezydenta Wrocławia? Między innymi o to pytaliśmy dziś w Rozmowie Dnia Radia Wrocław Władysława Kosiniaka-Kamysza, szefa ludowców. Temat jest gorący, bo walczyć o Wrocław chcą także Zieloni wspólnie z Partią Razem (ZOBACZ).
POSŁUCHAJCIE ROZMOWY:
PSL chyba odetchnęło z ulgą - PiS wycofuje się pomysłu dwukadencyjności wstecznej.
Widać, że opór, który stawili samorządowcy - z naszym dużym udziałem - przynosi efekt. Mam nadzieję, ze to efekt trwały, a nie zasłona dymna i za kilka miesięcy nie będzie zwrotu przez rufę i kompletnej zmiany nastawienia. Deklaracja prezesa Kaczyńskiego może zaskakiwać.
No właśnie, co takiego przestraszyło prezesa? Przecież chyba nie to, że Trybunał zakwestionuje te przepisy.
Był pewien, jeszcze nie tak dawno, że kadencyjność jest zgodna z konstytucją, nawet wprowadzona od zaraz i zaliczająca te kadencje, które już za nami. Chyba opór zewnętrzny i wewnętrzny spowodował, że PiS się cofnął. Pierwszy raz mamy w tej kadencji do czynienia z sytuacją, że prezes Kaczyński wielokrotnie powtarza zapowiedź i się z niej wycofuje. To znamienne.
Mieliśmy już jeden taki zwrot - z metropolią warszawską, ale wtedy to poseł Sasin występował w roli głównej i to on się wycofał z projektu.
Tam prezes Kaczyński nigdy się nie angażował osobiście. To pokazuje, że jak jesteśmy zjednoczeni, jak sprawa łączy samorządowców i różne formacje polityczne, można zatrzymać głupoty, które są proponowane i wredną - w tym przypadku - zmianę.
Jarosław Kaczyński przestraszył się opozycji, czy swoich działaczy?
Myślę , że atmosfera wśród wielu wójtów i burmistrzów z PiS-u była fatalna i na pewno wieloma kanałami próbowali to komunikować. Często mówili nieformalnie, że to dla nich nie do przyjęcia. Dobrym przykładem był burmistrz Mszczonowa - od wielu lat związany z prawą stroną. Z PiS-u wygrał wybory do parlamentu, ale nie przyjął mandatu, bo chciał pozostać burmistrzem i jest tam bardzo dobrze oceniany. Nie widzę potrzeby, żeby odbierać suwerenowi prawo do decydowania, kto ma rządzić.
Zostańmy przy samorządzie. PSL wystawi swojego kandydata na prezydenta Wrocławia? Nie macie na Dolnym Śląsku mocnej siły - tylko kilku radnych wojewódzkich, w radzie miasta nikogo.
Ale mamy ważnych radnych - jest dwóch wicemarszałków, wiceprzewodniczący sejmiku, także ta pozycja na poziomie regionalnym, powiatowymi i gminnym jest chyba najlepsza w historii funkcjonowania PSL na Dolnym Śląsku.
A Wrocław?
Mieliśmy doświadczenia w wystawianiu kandydata we Wrocławiu. Ja jestem zwolennikiem, by to robić zawsze, gdy jest to możliwe - chyba, że mamy dobrą współpracę od wielu lat - jak np. w Krakowie, gdzie wspieramy prezydenta Majchrowskiego. We Wrocławiu przestrzeń jest otwarta, warto pomyśleć. Mamy młodego lidera - Pawła Gancarza - to najmłodszy lider ze wszystkich liderów wojewódzkich PSL, a może i najmłodszy ze wszystkich partii w kraju.
I na niego pan stawia?
On jest zakorzeniony w swojej gminie, gdzie jest wójtem i tam dobrze funkcjonuje.
To kto powalczy o Wrocław? Zapowiada się arcyciekawa batalia.
U nas jest zasada, że struktury lokalne decydują same. Na spotkaniach, które odbywałem we Wrocławiu i na całym Dolnym Śląsku ustalaliśmy, że jesienią tego roku zostaną przedstawione listy do sejmików, do powiatów - gdzie idziemy pod własnym szyldem. Również wtedy poznamy kandydatów na wójtów, burmistrzów i prezydentów, lub propozycje współpracy z kimś.
Do wyborów w sejmiku pójdziecie wspólną listą z SLD?
Jesteśmy niezależni od totalnej władzy i totalnej opozycji, idziemy własną drogą, w całym kraju wystawimy listy pod własnym szyldem.
Czyli nie będzie na Dolnym Śląsku wspólnej listy z SLD?
Nie rozmawialiśmy o tym, ale na pewno lista pod szyldem PSL będzie otwarta dla różnych osób - to może być sympatyk bądź ktoś, kto podziela nasze wartości, nasze przekonania. Nie mamy się czego wstydzić - ja jestem dumny z tego szyldu.
Bezpartyjni samorządowcy - mocna siła w regionie - pracują nad projektem ustawy, która zabraniałaby posługiwania się symbolami konkretnych frakcji politycznych podczas kampanii samorządowej, także nie będzie można korzystać z partyjnych pieniędzy, a później legitymowąć się znakiem ugrupowania na listach wyborczych. Barwy zostałaby tylko na poziomie rad powiatów i sejmiku. To dobry pomysł?
Tak jak nie podobałby mi się pomysły PiS-u dotyczące ograniczenia rol komitetów obywatelskich, tak myślę, że nadmierna ingerencja w drugą stronę też nie jest w porządku. To nie jest działanie, które buduje wspólnotę lokalną, ani wspólnotę samorządową, ani nie jest działaniem zwiększającym wolność wyboru. Nie ma co mieszać, niepokazywanie znaczka byłoby nie uczciwe.
Zmieniamy temat. Myśli Pan, że prezydent Andrzej Duda wybija się na niepodległość?
Próbuje odciąć pępowinę od matki partii. Miał wiele szans - podczas kryzysu parlamentarnego, podczas wielu ustaw, które mógł zawetować, a które dotyczyły spraw fundamentalnych. Wtedy z takiej okazji nie skorzystał.
Podoba się Panu pomysł, by jednego dnia odchodzić święto niepodległości i organizować wybory samorządowe oraz referendum? Nie za dużo grzybów w jednym barszczu?
Dokładnie tak samo to opisuję. Albo rybki, albo akwarium - jedno do drugiego niekoniecznie pasuje w tym samym dniu. Przyjmuję wskazania komisji wyborczej, która mówi, że wybory nie powinny odbywać się w tak szczególne święto.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.