Debata o służbie, także dziennikarza, w czasie kataklizmu
Dwie dekady po wielkiej powodzi nadal wielu rzeczy się nie nauczyliśmy – to jeden z wniosków z konferencji zorganizowanej przez karkonoskie Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe w schronisku na Przełęczy Okraj. O co chodzi? Jak mówi Marian Sajnog, wieloletni ratownik i dziennikarz opisujący katastrofy, nie tylko o sprawa wałów czy zbiorników przeciwpowodziowych nie została w pełni rozwiązana:
- Nie rozwiązano wielu problemów, nie tylko dotyczących samej istoty powodzi, które były, są i będą, ale niedopracowane są również szczegóły dotyczące użycia ratownictwa górskiego do działań w czasie tych powodzi - tłumaczy Sajnog.
GOPR, który ratował ze śmigłowców ludzi m.in. we Wrocławiu w 1997 roku, w planach kryzysowych nie jest obecnie brany pod uwagę, choć ratownicy dysponują odpowiednim wyszkoleniem i wiedzą. Jesteśmy z jednej strony służbą ratunkową, a z drugiej jesteśmy poza systemem mówi naczelnik Grupy Karkonoskiej GOPR Sławomir Czubak.
- Ratownicy zawodowi za mało zarabiają, ochotnicy są niedoceniani. Ten mix musi zostać zmieniony. Trzeba sobie powiedzieć, że ratownictwo górskie nie będzie istnieć bez ochotników – mówi Czubak.
Chodzi o zwiększenie wynagrodzeń dla ratowników zawodowych i umożliwienie dla ochotników chociażby zwrotu kosztów paliwa za dojazd do akcji. W czasie konferencji omawiano również rolę mediów w czasie katastrof. Radio Wrocław Zostało wyróżnione za pracę w czasie wielkiej powodzi z 1997 roku i przedstawione jako wzór, który powinien być pokazywany na całym świecie.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.