Deska i kilka centymetrów wody. Skimboarding na olimpijskim
Zazwyczaj rywalizacja odbywa się w bardziej sprzyjających warunkach atmosferycznych, ale... - Na pogodę nie mamy wpływu - mówili z uśmiechem sportowcy. Dyscyplina jest niezwykle widowiskowa.
Na Polach Marsowych rozłożono kilkudziesięciometrowy tor z wodą. Rywalizacja polega na jak najdłuższym ślizgu na desce i wykonaniu przy tym efektownych ewolucji. Skimboarder wykonuje triki podobne do tych, wykorzystywanych w jeździe na deskorolce.
Na czym dokładnie skimboarding polega? Tłumaczy Szymon Morga, jeden z uczestników dzisiejszych zmagań:
Jazda tak na prawdę na desce, bardzo podobna deska do surfingowej. Krótsza, trochę szersza. Sam ślizg odbywa się na tafli wody takiej 5, 6 centymetrów. Nie odbywa się na zasadzie fali po której się płynie tylko na zasadzie pędu, który my sami nadajemy.
Najważniejsze jednak, że podczas ślizgu wykonuje się ewolucje. Dagmara Maskiewicz zdążyła się już zakochać w skimboarding. - Wciąż się uczę i przy okazji poznaję najlepszych - zaznacza:
Sport jest niezwykle widowiskowy. Powiem szczerze, że próbowałam swoich sił na desce. Na razie mnie jeszcze przyuczają do jakiś tam większych ewolucji. Najciekawszą ewolucją jaką widziałam to było, że podczas jazdy kolega stawał na głowie.
Zawody na Polach Marsowych Stadionu Olimpijskiego cieszyły się bardzo dużym zainteresowaniem. Mimo niepogody wzięło w nich udział kilkadziesiąt osób.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.