Wrocław: Jest wniosek o unieważnienie wyborów do rady osiedla na Nadodrzu

jk, el, mz | Utworzono: 2017-04-24 08:30 | Zmodyfikowano: 2017-04-24 22:59
Wrocław: Jest wniosek o unieważnienie wyborów do rady osiedla na Nadodrzu - zdjęcie ilustracyjne, fot. radiowroclaw.pl
zdjęcie ilustracyjne, fot. radiowroclaw.pl

26 740 - tyle osób wzięło udział w głosowaniu w wyborach do rad osiedli we Wrocławiu - to oficjalne wyniki Miejskiej Komisji Wyborczej. Frekwencja wyniosła zaledwie niespełna 6%, ale to nie tak mało porównując do poprzednich wyborów, gdzie do urn poszło niespełna 4% wrocławian.

Głosowanie do 48 rad osiedli przeprowadzono w 91 okręgach. W pozostałych 11 nie było takiej potrzeby, bo liczba mandatów odpowiadała liczbie osób, które się o nie ubiegały. Najwięcej głosów, bo 370 otrzymał Łukasz Olbert, miejski radny, który ponownie został wybrany również osiedlowym radnym na Nowym Dworze.

Najsłabszy mandat otrzymała Jadwiga Miśkiewicz, której do objęcia funkcji radnej na Praczach Odrzańskich wystarczyło zaledwie 27 głosów. No i jeszcze frekwencja - najwięcej, bo aż 21% uprawnionych wzięło udział w głosowaniu na osiedlu Osobowice-Rędzin. Wysoko również Widawa (20%) i Pawłowice (20%). Z kolei najmniej osób głosowało na Gajowicach - 1,28%.

O 798 miejsc w radach osiedlowych ubiegało się 1305 kandydatów.

Z wnioskiem o unieważnienie wyników i przeprowadzenie nowych wyborów do Przewodniczącego Miejskiej Komisji Wyborczej  zwróciły się  komitety Nowe Nadodrze oraz Zielony Wrocław:

"W dniu wyborów dochodziło do licznych sytuacji naruszających prawo. Incydenty urągające podstawowym przepisom wyborczym, ale również zwykłej ludzkiej etyce, zgłaszane były na bieżąco zarówno do Komisji Wyborczej, jak i Policji. Osoby, które przychodziły głosować, były ​namawiane do oddania głosów na konkretnych kandydatów przez członków komisji wyborczej​. Dochodziło wręcz do sytuacji, w której członkini komisji podchodziła do miejsca głosowania i wskazywała palcem na kogo należy oddać głosy (...)"

Wniosek o unieważnienie wyborów - Rada Osiedla Nadodrze, okręg 2
(PEŁNA TREŚĆ W ZAŁĄCZNIKU)

W sumie wystartowało ponad 1300 kandydatów, którzy walczyli o blisko 800 mandatów w 48 radach osiedli. Lokale wyborcze znajdowały się w tych samych miejscach, gdzie głosowano podczas wyborów parlamentarnych czy samorządowych.

Nie dotyczyło to jednak 11 okręgów – np. na Hubach, czy Powstańców Śląskich nie było głosowania, bo było tylu kandydatów, ile miejsc w radzie. W pozostałych miejscach w lokalach wyborczych otrzymaliśmy białą kartę – na niej w porządku alfabetycznym wypisano nazwiska i imiona wszystkich kandydatów w danym okręgu wyborczym. Głosowało się na tylu, ile mandatów przydzielonych zostało danemu okręgowi. I co ważne – głosowaliśmy bezpośrednio, a nie na listę wyborczą, więc każdy głos był bardzo ważny.

Dlatego wrocławski rekordzista, Łukasz Olbert mówi jak poprawić frekwencję w kolejnych wyborach:

Jacek Sutryk, szef departamentu spraw społecznych, frekwencją nie jest zachwycony, ale chce dalej wzmacniać demokrację u podstaw. W magistracie powstaje tzw. "pakiet dla osiedli", czyli nowe przepisy funkcjonowania osiedlowych rad:

W tym roku kampania była nieźle widoczna - były plakaty na przystankach, kandydaci wrzucali ulotki do skrzynek pocztowych. Ale mimo to zainteresowanie wydaje się być znikome. Posłuchajcie:

Jacek Sutryk, szef departamentu spraw społecznych w magistracie namawiał – weźmy sprawy w nasze ręce, dajmy mandat tym, którzy chcą zmienić coś w naszej najbliższej okolicy.

W 2013 roku zagłosowało zaledwie 3,94 proc. uprawnionych do głosowania osób, czyli nieco ponad 15 tys. mieszkańców Wrocławia.

POSŁUCHAJCIE MATERIAŁU:


Komentarze (4)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~wert2017-04-24 22:39:43 z adresu IP: (79.110.xxx.xxx)
Wybory do rad osiedli powinny być organizowane razem z wyborami samorządowymi to automatycznie podniosłoby frekwencję
~Grzegorz2017-04-24 15:46:48 z adresu IP: (156.17.xxx.xxx)
Niska frekwencja to efekt głupawych decyzji o zmianie lokali wyborczych. Głosowanie do sejmu, senatu czy unijne zawsze odbywa się w tych samych lokalach. Do rad osiedla lokale są inne, często bardzo oddalone od miejsca zamieszkania. Przykład Huby - lokal wyborczy zamiast w samochodówce na Borowskiej jest w szkole na PKS-ie. Tak samo Powstańców Śląskich. Jeden lokal na ul. Trwałej, a ludzie z Zaporoskiej i Zielińskiego muszą tam iść. Stąd taka mała frekwencja. Nikt nie będzie szedł na drugi koniec dzielnicy, żeby oddać głos na radnych nie znając nawet ich programu wyborczego.
~Wrocławianka2017-04-23 20:38:26 z adresu IP: (89.78.xxx.xxx)
Wynika z tego, że osoby odpowiedzialne za zorganizowanie wyborów ograniczyły się tylko do powieszenia paru plakatów w mieście, nie podały informacji o okręgach wyborczych - sama jako kandydatka na radną informowałam mieszkańców gdzie znajduje się lokal wyborczy, a znajdowała się bardzo daleko od terenu gdzie ma działać rada to i zainteresowanie i frekwencja była bardzo niska!
~Wyborca2017-04-24 22:24:09 z adresu IP: (188.146.xxx.xxx)
Wątpię aby lokalizacja lokali wyborczych miała zdecydowany wpływ na frekwencję, przykład : Żerniki Nowe ( RO Leśnica) ,głosowanie wspólnie ze Złotnikami : 8 lat wstecz- głosujących ponad 200 ( frekwencja ponad 30% !!!, 4 lata wstecz -około 120 glosujących na 600 uprawnionych ( frekwencja 20%), 2017r. osobny lokal ( taki sam jak w wyborach do RM, Sejmu ) -120 głosujących. Wniosek: zainteresowani idą do wyborów niezależnie od lokalizacji lokali. Przyczyna niskiej frekwencji w skali miasta tkwi gdzie indziej.