Mariusz Kiljan gościem Sobotniego Popołudnia z Gwiazdą [SŁUCHAJ]

Robert Skrzyński, jk | Utworzono: 2017-04-15 16:04 | Zmodyfikowano: 2017-04-15 16:04

Mariusz Kiljan w "Czasie honoru", fot. materiały prasowe

Były święta, grudzień 2009 roku, gdy z ostrym zapaleniem płuc trafił do szpitala. Później była sepsa, której omal nie przypłacił życiem. - Od tego momentu na świat patrzę z o wiele większym dystansem - przyznaje aktor Mariusz Kiljan, gość sobotniego Popołudnia z Gwiazdą.

Wtedy, w 2009 roku był moment, w którym lekarze zastanawiali się, czy nie odłączyć go od aparatury. "Zmarłem, ale zmartwychwstałem" - powiedział po wszystkim, podkreślając, że dostał nowe życie, w którym zwolni i zatroszczy się nie tylko o swoją rodzinę, ale i o siebie.

-Wyszedłem ze szpitala, mój organizm zaczął funkcjonować normalne, śmiałem się, że rosnę jak roślinka na wiosnę i dostałem nową szansę - od tego czasu właśnie tak traktuję Wielkanoc - mówi aktor.

Mariusz Kiljan wspomina też na naszej antenie początki we Wrocławiu. Dwa lata po przyjeździe, jako student szkoły teatralnej, zadebiutował w telewizyjnym programie, szybko stając się jedną z gwiazd Truskawkowego Studia. -Przyjechałem z walizką do Wrocławia, nie wiedząc, co mnie tu spotka, co będę robił, ale miasto mnie fantastycznie przyjęło - przyznaje dodając, że sukces Truskawkowego Studia spowodowany był tęsknotą pokolenia za wolnością i nowym rozdaniem. - To był koniec lat 90., Wrocław kwitł potrzebą bycia na zewnątrz. Przyjechało tu mnóstwo fantastycznych ludzi, nie rozmawiało się o pieniądzach, o czasie - po prostu to robiliśmy - mówi Mariusz Kiljan.