Długołęka: Nocne warty i komitet kolejkowy pod żłobkiem. Wszystko po to, by złożyć podanie
56 osób stało przez cały weekend w kolejce przed długołęckim żłobkiem, by zapisać dzieci do gminnego żłobka. Wszystko dlatego że jednym z kryteriów jest kolejność zgłoszeń. Rodzice cieszą się że 3 dni i 3 noce czekania już za nimi. Niektórzy, pół żartem, pół serio dodają, że mieli świetną okazję, by się dobrze poznać.
Na razie nie wiadomo, ile dzieci zostanie przyjętych - wyniki rekrutacji będą znane dopiero za kilka tygodni. Rodzice planują wybrać się na najbliższą sesję rady gminnej, by zaproponować inne rozwiązania. - Wystarczy zmienić kryteria, by w przyszłym roku opiekunowie nie musieli okupować budynku na kilka dni przed rozpoczęciem rekrutacji - mówią.
Tymczasem sekretarz gminy Anna Borecka przekonuje, że nie ma potrzeby zmieniać systemu rekrutacji, a rodzice sami nakręcają sytuację. - Nie możemy kazać im się rozejść. Wystarczyłoby jednak, by pojawili się w poniedziałek. Teraz i tak nikt nie przyjmie od nich podań - mówiła nam w piątek. Dziś dodawała, że tworzenie żłobków nie jest obowiązkiem gminy. - Żłobek już rozbudowaliśmy, a liczba miejsc się zwiększyła się z 50 do 60. Na więcej nie ma miejsca - dodaje Borecka. Sekretarz, pytana, czy gmina rozważa wprowadzenie rekrutacji online, odpowiada krótko: Rozważymy ten pomysł.
Marta Ściesielska, która zastępuje w placówce dyrektora, powiedziała nam w rozmowie telefonicznej, że nie spodziewała się kolejki w piątek, skoro rekrutacja rozpoczyna się w poniedziałek.
- Byłam zszokowana, że już wisi lista, że ktoś wpadł na taki pomysł, by stanąć dzisiaj. Jest mi bardzo przykro, bo chciałbym przyjąć wszystkich - mówi Marta Ściesielska dodając, że ma nadzieję na rozbudowę żłobka.
Joanna Kanger, mama Alicji, która chodzi do długołęckiego żłobka, opowiada, że w tamtym roku pod drzwiami też ustawiła się kolejka, ale stać trzeba było ciut krócej, bo tylko całą noc. - Pech chciał, że była burza, ale to i tak nie zraziło stojących - mówi Joanna Kanger. - Żłobek zapewnia fantastyczną opiekę, dlatego rodzicom tak bardzo zależy na miejscu - dodaje Joanna Kanger. Niebagatelna rolę odgrywają też opłaty - w publicznych placówkach są nawet trzykrotnie niższe niż w prywatnych.
Z problemem liczby miejsc w żłobkach boryka się wiele samorządów. We Wrocławiu ciężko się dostać nawet do prywatnej placówki - zdarza się, że mamy rekrutują swoje... nienarodzone dzieci.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.