Desperacka wojna o krajobraz Karkonoszy

Pojawiły się na nich smutne buźki, napisy „nielegalna reklama" albo „niszczenie krajobrazu". Kierowcom akcja się spodobała bardziej niż reklamy, które stoją w większości bez zezwoleń:
-To jest obrzydliwe i szpetne. Tych bilbordów nie powinno być albo jak już to w innej formie.
-Jeżdżę trochę po Dolnym Śląsku i nigdzie nie ma tylu reklam co tutaj...
Zaledwie co 5 reklama stojąca przy drodze do Karpacza stoi legalnie. Wszystkie natomiast przesłaniają widoki na Śnieżkę i Karkonosze. Jacek Radwan, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Jeleniej Górze mówi, że w sprawie samowolnie ustawionych reklam urząd podejmuje działania, ale wszystkimi zająć się nie jest w stanie: Rocznie jesteśmy w stanie wszcząć około 30 postępowań administracyjnych. W związku z tym łatwo obliczyć, że jest to dla nas. A przecież nie możemy też zrezygnować z innych postępowań.
Wójt gminy Mysłakowice Michał Orman mówi, że na miejsce zlikwidowanej reklamy zaraz pojawiają się nowe: Miałem okazję jechać w stronę Karpacza. Widziałem zniszczone reklamy, pomalowane farbą. Namalowane na nich były jakieś buźki. Komuś ewidentnie się one nie podobają. Mi również.
Co ciekawe policja nie otrzymała zgłoszeń w sprawie zniszczenia przydrożnych bilbordów. Policjanci zapewne też musieliby wtedy ustalić, czy owe tablice stoją legalnie.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.