Długołęka: Będą stać cały weekend w kolejce, by zapisać dziecko do żłobka
Jest komitet kolejkowy i lista - ale to wcale nie obrazki z filmu opisującego PRL-owską rzeczywistość, tylko zapisy do gminnego żłobka w Długołęce. Choć podanie będzie można złożyć dopiero w poniedziałek, przed placówką już ustawiła się grupa rodziców. Wszystko przez zapis w regulaminie, zgodnie z którym - w przypadku uzyskania takiej samej liczny punktów - o przyjęciu zdecyduje kolejność zgłoszeń.
Rodzice opowiadają , że dla nich jest to upokarzające, ale to ich zdaniem jedyna szansa na to, żeby swoją pociechę zapisać:
- To nie jest przechowalnia, to jest na bardzo fajnym poziomie żłobek. Ja chciałam, żeby moje dziecko tutaj chodziło, ale jest problem. 30 miejsc na jedną gminę - mówi jedna z matek.
Dziś rano w gminnym żłobku pojawiła się Ewelina Chmura, dyrektorka placówki, która obecnie przebywa na urlopie macierzyńskim. Jej wizyta wywołała spore poruszenie wśród rodziców.
- Pani dyrektor wychodziła ze żłobka, minęła nas i powiedziała, że to jest chore. Nie wiem co miała na myśli. Że my jesteśmy chorzy, że chcemy oddać dzieci? Czy system? Takie komentarze powinna zachować dla siebie. My tutaj nie stoimy dla żartu - mówi rodzic.
Marta Ściesielska, która aktualnie zastępuje w placówce dyrektora, powiedziała nam w rozmowie telefonicznej, że nie spodziewała się kolejki w piątek skoro rekrutacja rozpoczyna się w poniedziałek.
- Ja byłam tak zszokowana, że już wisi lista, że ktoś wpadł na taki pomysł żeby stanąć dzisiaj. Przeżyłam głęboki szok. Również jest mi bardzo przykro, bo chciałbym przyjąć wszystkich - mówi Marta Ściesielska.
Ściesielska dodaje również, że ma nadzieję, że żłobek doczeka się rozbudowy, bo jej zdaniem każdy mieszkaniec gminy Długołęka powinien mieć szansę skorzystania z gminnej opieki nad dzieckiem.
Wójt gminy była w piątek nieobecna. Kiedy poszliśmy do urzędu nikt nie chciał z nami rozmawiać. Co więcej próbowano nas przekonać, że gmina ze żłobkiem nie ma nic wspólnego. Dopiero po kilkudziesięciu minutach informacji udzieliła nam sekretarz gminy Anna Borecka. Jej zdaniem rodzice stoją tam niepotrzebnie bo zgłoszenia i tak zostaną przyjęte dopiero w poniedziałek rano. Borecka uważa też, że gmina tu nie zawiniła, choć to gmina zgodziła się by w procesie rekrutacji znalazł się zapis o przyjęciach według kolejności zgłoszeń.
Joanna Kanger, mama Alicji, która chodzi do długołęckiego żłobka, opowiada, że w tamtym roku pod drzwiami też ustawiła się kolejka, ale stać trzeba było ciut krócej, bo tylko całą noc. - Pech chciał, że była burza, ale to i tak nie zraziło stojących - mówi Joanna Kanger, dodając, że żłobek zapewnia fantastyczną opiekę, dlatego rodzicom tak bardzo zależy na miejscu. Niebagatelna rolę odgrywają też opłaty - w publicznych placówkach są nawet trzykrotnie niższe niż w prywatnych.
Z problemem liczby miejsc w żłobkach boryka się wiele samorządów. We Wrocławiu ciężko się dostać nawet do prywatnej placówki - zdarza się, że mamy rekrutują swoje... nienarodzone dzieci.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.