Marek Kubala: Sprawiedliwości poszukam w Strasburgu [POSŁUCHAJ]
Marek Kubala wciąż walczy z polskim wymiarem sprawiedliwości. Po lutowym postanowieniu Sądu Najwyższego, który odmówił wałbrzyskiemu przedsiębiorcy 48-milionowego odszkodowania, ten nie składa broni. Postanowienie w najwyższej instancji zamknęło mu drogę dochodzenia swoich praw. Jednak pojawiły się nowe pomysły. - Najpierw zamierzam zwrócić się do Trybunału Konstytucyjnego, później - Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, spróbuję też w procesie cywilnym, bo tam - po 16 latach - odesłał mnie sąd apelacyjny. Pójdę, poświęcę jeszcze 2, 3 czy 5 lat, bo i tak już życie zmarnowałem. Doprowadzę sprawę do końca, tu nie chodzi o pieniądze - chodzi o zasady - mówi wałbrzyszanin.
Kubala prowadził w Wałbrzychu salon jednego z producentów samochodowych. Pewnego ranka w 2000 roku wyprowadzono go z domu w kajdankach, oskarżając o przestępstwa na szkodę skarbu państwa. Przedsiębiorca został zatrzymany i postawiono mu zarzut, m. in. korupcji, przebijania numerów i przemycania pojazdów. Zarzucano mu, że łącznie naraził Skarb Państwa na stratę 450 tys. zł.
Po 11 latach walki dowiódł swojej niewinności. Jednak stracił dorobek życia, dobre imię, zdrowie i został z wielomilionowym długiem. Od 6 lat walczy o odszkodowanie. Na razie bez skutku. Sąd, odmawiając odszkodowania, uznał, że aresztowanie i wieloletni proces karny nie miały wpływu na upadek biznesu, choć - jak twierdzi Kubala - niezależni biegli byli odmiennego zdania.
- Sąd Najwyższy uciął sprawie łeb. Kiedy zjawiliśmy się na ogłoszeniu wyroku, sąd nie wydał wyroku, tylko postanowienie o oddaleniu kasacji, odmawiając uzasadnienia. Zostałem postawiony w sytuacji: "bujaj się gościu, nic ci nie damy i nawet nie będziemy tłumaczyć dlaczego" - mówi Marek Kubala.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.