Oskarżony o zabójstwo siekierą stanął przed sądem
Przed sądem w Jeleniej Górze zaczął się dziś proces w sprawie głośnego zabójstwa z Jeleniej Góry. Oskarżony jest 45 letni mieszkaniec miasta, Marek L., któremu prokuratura zarzuca zabójstwo konkubiny i usiłowanie zabójstwa córki. Mężczyzna miał się też przez wiele lat znęcać się nad bliskimi. Marek L. we wrześniu ubiegłego roku, jak twierdzi prokuratura wszedł do domu konkubiny, Małgorzaty R., którą zabił siekierą, a córka, kiedy chciała kobietę odciągnąć otrzymała także dwa ciosy, które na szczęście nie były śmiertelne.
Mężczyzna w czasie procesu zeznał, że nie przyszedł zabić konkubiny, która wcześniej kazała mu się wyprowadzić. Miał jednak przekonanie, że kobieta go zdradza, co przyszedł sprawdzić. Jego zeznania odczytał dziś sędzia Robert Bednarczyk. Wynika z nich, że mężczyzna był tak pijany, że niewiele ze zdarzenia pamięta:
- Kojarzę zdarzenia z szamotaniną, pozostałych fragmentów, jak miałem uderzyć siekierą Małgorzatę i córkę - nie pamiętam. Nie pamiętam żebym życzył jej śmierci. Pamiętam, że Małgorzata proponowała żebyśmy się rozstali i podzielili majątek, to było jak jeszcze razem mieszkaliśmy. Nie wiem co mogło mnie skłonić do takiej agresji. Bardzo kochałem i kocham swoją rodzinę.
Gosię, czyli córkę Małgorzatę, która dziś także zeznawała. Na czas składania przez nią zeznań sąd wyłączył jawność rozprawy. Córka, jak ustaliła prokuratura uciekła przed szalejącym z siekierą ojcem do pokoju, skąd wezwała policję. Prokurator Grzegorz Chojnacki nie chciał dziś jednak komentować szczegółów zdarzenia:
- Zdarzenia na pewno miało charakter nadzwyczajny, przemawia za tym przyjęta w akcie oskarżenia kwalifikacji. To jest zbrodnia, zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem, która zagrożona jest karą, nawet do dożywotniego, pozbawienia wolności.
Oskarżony nie przyznaje się do tego, że przyszedł z zamiarem zabicia konkubiny. Jak twierdzi nie miał ze sobą siekiery, którą znalazł dopiero w domu.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.