Tragedia w KGHM. Nie żyje 52-letni górnik
Tragiczne wieści z kopalni Sieroszowice. Ratownicy z KGHM "Polska Miedź" znaleźli ciało poszukiwanego górnika. Około godziny dziesiątej załoga straciła z nim kontakt. Mężczyzna prawdopodobnie usiłował udrożnić jeden z taśmociągów, którym pod ziemią urobek zrzucany jest do specjalnego zbiornika. Ratownicy odnaleźli zwłoki właśnie wewnątrz tej komory.
Okoliczności tragedii już bada komisja powypadkowa. Wkrótce pod ziemię zjedzie również prokurator i reprezentant Okręgowego Urzędu Górniczego. Górnik miał 52 lata, w holdingu pracował od 26 lat. Osierocił dwoje dzieci.
ZOBACZ TEŻ: Wypadek w KGHM. Trzech pracowników wpadło do szybu na środku zbiornika
To kolejny w ostatnich miesiącach śmiertelny wypadek w KGHM. Do największej w dziejach miedziowego holdingu tragedii doszło w listopadzie - w kopalni Rudna zginęło wtedy 8 górników. Ratownicy od początku informowali wtedy, że akcja ratunkowa jest bardzo ciężka ze względu na panujące warunki - wysoką temperaturę oraz dużą wilgotność. - Skala szkód jest ogromna. Struktura skał została zniszczona - są fragmenty chodnika całkowicie przykryte urobkiem. Gruzowisko jest bardzo rozległe - w tej chwili nie jesteśmy w stanie dokładnie zweryfikować jego wielkości - mówił na konferencji prasowej Piotr Walczak, wiceprezes holdingu.
- Jesteśmy wstrząśnięci skalą tragedii, która wystąpiła w miejscu, które wcześniej uważaliśmy za średnio niebezpieczne. Wstrząs był w momencie zupełnie nieoczekiwanym, niemożliwym do przewidzenia - dodawał prezes KGHM Radosław Domagalski- Łabędzki.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.