"Chciałem być akceptowany przez rówieśników". Ruszył proces Pawła R., który podłożył bombę w autobusie

Piotr Kaszuwara | Utworzono: 2017-03-20 00:01 | Zmodyfikowano: 2017-03-20 10:05
"Chciałem być akceptowany przez rówieśników". Ruszył proces Pawła R., który podłożył bombę w autobusie - fot. Andrzej Owczarek
fot. Andrzej Owczarek

12:02 Sąd zakończył rozprawę na dziś. Kolejny termin to 6 kwietnia.

11:47: Zeznaje drugi świadek. - Oskarżony przyszedł do mnie do punktu i pytał o najtańszy telefon z klawiszami. Pokazałem mu taki model, sprzedałem za 75 złotych. Nigdy wcześniej go nie widziałem, później także nie. Nie wiedziałem, do czego miał służyć kupiony u mnie telefon.

11:44: - Nie zwracałem uwagi na to jak są ustawieni pasażerowi, ani kto jest w autobusie. Drugiego wózka z dzieckiem w ogóle nie zauważyłem - skomentował zeznania świadka Paweł R.

11:13: Zeznaje pierwszy świadek. - Wracałam z dzieckiem z basenu. Około 13:30 nadjechał autobus nr 145. Wsiadłam do niego i chciałam postawić wózek z dzieckiem w odpowiednim miejscu, ale stała tam jakaś torba, a obok niej mężczyzna. Poprosiłam, by ją przesunął. Po kilku przystankach wysiadł, ale pakunek zostawił. Pomyślałam, że może kogoś zobaczył i dlatego szybko wyskoczył z pojaazdu. Przekazałam to kierowcy, który kazał mi przynieść torbę i położyć obok niego na podłodze. Kiedy ruszył, na czerwonym świetle przy ulicy Kościuszki i Kołłątaja, kierowca spojrzał do środka, po czym ruszyliśmy. Przy ulicy Dworcowej wyłączył silnik autobusu, chwycił ją i wyniósł na przystanek. Po chwili nastąpił wybuch.

11:03: - Bardzo żałuję tego, co zrobiłem, od momentu podłożenia tego ładunku. To co zrobiłem nie pasuje do mojego charakteru, bo jestem spokojnym człowiekiem. O czym wszyscy wiedzą, którzy mnie znają. Bardzo przepraszam wszystkich, których skrzywdziłem fizycznie i psychicznie i tych, których naraziłem na niebezpieczeństwo. Bardzo proszę o przebaczenie. Nigdy nikogo nie skrzywdziłem i nie skrzywdzę. Nie jestem żadnym typem przestępcy i chcę normalnie funkcjonować z innymi ludźmi. Żyć. Wcześniej wydawało mi się to niemożliwe. Jeszcze raz wszystkich przepraszam i dziękuję. To wszystko, co mam do powiedzenia.

10:45: - Podłożyłem ładunek w takim miejscu by stworzyć pozory realności. Nie do końca przemyślałem konsekwencje mojego czynu, ale to też z uwagi na stan, w którym wtedy się znajdowałem. Moje położenie było mi obojętne. Wolność wydawała mi się gorsza niż więzienie. Nie chciałem jednak, ani nadal nie chce krzywdzić, ani zabijać ludzi. Ładunek w autobusie nr 145 miał mieć charakter ostrzegawczy.

Swojego klienta tłumaczył adwokat Łukasz Wójcik:

10:35: Paweł R. wyjaśnia, w jaki sposób skonstruował ładunek wybuchowy. Mówi, że podobne mechanizmy widział w internecie, a pomysł na takie zdobycie pieniędzy zaczerpnął między innymi z telewizji i mediów. - Byłem świadomy, że to zrobi dużo huku i wystraszy ludzi, ale w żadnym wypadku moim celem nie było krzywdzenie ludzi, a tym bardziej zabijanie. Nie zastosowałem się do instrukcji obsługi, która znajduje się w aktach sprawy. Użyłem innych substancji i zastosowałem inny sposób umieszczania ładunków. Nie wiedziałem, jak zrobić zapalnik, ale udało mi się znaleźć kolejną instrukcję z wykorzystaniem telefonu komórkowego. Nie potrafiłem jednak go skonstruować. Dlatego użyłem zegarka analogowego.

10:28: - Chciałem być akceptowany przez rówieśników. Dlatego sądziłem, że jeśli poprawię swoją sytuację materialną, wtedy będę lepiej przez nich postrzegany. Doszedłem do wniosku, że mogę to zrobić przez pewnego rodzaju szantaż. Wtedy postanowiłem skonstruować urządzenie, które posłużyłoby mi do wyłudzenia pieniędzy.

10:23: Oskarżony składa wyjaśnienia. Przyznaje się do tego, co zrobił, ale nie zgadza się z tak sformułowanym aktem oskarżenia. Jego zdaniem, nie był to akt terrorystyczny. - Na ten idiotyczny pomysł, skonstruowania ładunku wybuchowego, wpadłem w kwietniu. W tym okresie nasiliła się we mnie depresja - powiedział Paweł R.

10:15: Prokurator odczytuje akt oskarżenia, rozpoczynający się od porannego telefonu na numer alarmowy 112. Paweł R. miał żądać 30 kg w złocie, za niepodłożenie 4 ładunków wybuchowych we Wrocławiu, a później próbować zdetonować jeden z ładunków w autobusie nr 145. Wg słów prokuratora, atak nie udał się, ponieważ bombę w porę odnaleziono i wyniesiono z autobusu.

10:05: Paweł R., oskarżony, pojawił się na sali. Jego adwokat wniósł o wyłączenie jawności rozprawy, ale sędzia Marcin Sosiński nie zgodził się z tym wnioskiem i zezwolił mediom na rejestrację. Jedynie fragment przewodu sądowego, który będzie dotyczył opinii biegłych psychiatrów, nie będzie mógł być transmitowany ani relacjonowany.

Efekty wybuchu dobrze skonstruowanej bomby tego typu pokazał eksperyment procesowy, który przeprowadzili śledczy. 

Prokuratura chciałaby dożywocia. W trakcie śledztwa biegli wykazali, że mogą jednak występować okoliczności łagodzące. Ich zdaniem student miał wtedy ograniczoną poczytalność, ale mimo to dziś może uczestniczyć w procesie.

Paweł R. dzwonił tego samego dnia, czyli 19 maja, na telefon alarmowy 112 i żądał okupu w złocie za zaniechanie detonacji kolejnych groźnych ładunków. Spekulacji na temat motywów jego działania jest wiele. Prawdziwy mamy poznać w trakcie rozpoczynającego się o godzinie 10 procesu.

Metalowe naczynie z autobusu nr 145 wyniósł z pojazdu zaalarmowany przez pasażerów kierowca. Mieszanka saletry i śrub eksplodowała z niewielką siłą na chodniku i lekko raniła jedną osobę. Paweł R. wpadł w ręce policji kilka dni po zamachu, w swojej rodzinnej miejscowości.

Zdjęcia
"Chciałem być akceptowany przez rówieśników". Ruszył proces Pawła R., który podłożył bombę w autobusie - 4
"Chciałem być akceptowany przez rówieśników". Ruszył proces Pawła R., który podłożył bombę w autobusie - 5
"Chciałem być akceptowany przez rówieśników". Ruszył proces Pawła R., który podłożył bombę w autobusie - 6

Komentarze (3)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~proces2017-03-20 15:15:11 z adresu IP: (94.40.xxx.xxx)
chory człowiek potrzebujący pomocy i nawrócenia. Normalni ludzie nie podkladaja bomb, nie dzwonią na 112 z żądaniem złota . Gdyby bombe podlozyl np. muzułmanin nigdy nie grozilaby mu kara dożywocia. Ale od nas cywilizowanych ludzi wymaga się więcej dlatego kara musi byc surowsza
~Włodek2017-03-20 09:29:15 z adresu IP: (31.178.xxx.xxx)
Tak się Polacy boją imigrantów, a jedyny (nieudany na szczęście) zamach terrorystyczny w ostatnich latach w naszym kraju był dziełem Polaka ;)
~Komentarz został usunięty2017-03-20 08:25:40 z adresu IP: (82.145.xxx.xxx)
Komentarz został usunięty