Strażnicy więzienni z Wrocławia stanęli przed sądem

Dziś we wrocławskim sądzie rozpoczął się proces strażników z więzienia przy ul. Kleczkowskiej we Wrocławiu. Czterech funkcjonariuszy śledczy oskarżają o to, że pomagali w przemycie narkotyków oraz innych zabronionych rzeczy do zakładu karnego, mieli też znęcać się nad odsiadującymi wyroki - np. bić ich pałką po stopach, w końcu mieli też stręczyć osadzone tam kobiety innym więźniom.

Długą listę zarzutów jednego z oskarżonych Artura K., odczytał prokurator Jarosław Gajek z Prokuratury Krajowej:

"Działając w celu osiągnięcia korzyści majątkowych oraz w krótkich odstępach czasu i wykonaniu z góry powziętego zamiaru dokonywania w przyszłości tego rodzaju zachowań przy wykorzystaniu nadarzającej się sposobności, przyjął korzyści majątkowe w kwotach 50 oraz 100 złotych w zamian za umożliwienie ustalonemu osadzonemu w tej jednostce odbycie w otwartej sali na oddziale 1a tego zakładu, stosunku płciowego ze skazanymi kobietami osadzonymi na oddziale kobiecym tej jednostki penitencjarnej"

Łącznie Artur K. usłyszał kilkanaście zarzutów. Grozi mu do 10 lat więzienia. 

"To co ten funkcjonariusz był człowiek widmo? Że pobrał jakiegoś osadzonego, że przeszedł przez cały zakład i nikt go nie widział? Nie widzieli go oddziałowi, nie widziały go osoby dozorujące. Schował tę panią osadzoną w kieszeń? Proszę sobie zadać samemu pytanie jak to się odbyło" - mówią koledzy funkcjonariuszy:

W sprawie oskarżonych jest też 3 więźniów, którzy mieli brać udział w przestępczym procederze.