Ryszard Czarnecki gościem Rozmowy Dnia Radia Wrocław [SŁUCHAJ]
Do wczorajszego wyboru Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej wróciliśmy w Rozmowie Dnia Radia Wrocław. Co oznacza głos przeciw wyborowi Donalda Tuska ze strony premier Beaty Szydło? Jaka polityczna przyszłość czeka Jacka Saryusz-Wolskiego? O tym prosto z Brukseli. Gościem był europoseł, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego - Ryszard Czarnecki.
POSŁUCHAJCIE:
Donald Tusk praktycznie jednogłośnie został wybrany na kolejną kadencję przewodniczącego Rady Europejskiej. "Za" było 27 państw, przeciw - tylko Polska. Wszystko trwało 30 minut. Chyba nie jest Pan zaskoczony?
Nie jestem zaskoczony w tym sensie, że było to wiadome od kilkudziesięciu godzin, że taki przebieg to przybierze. Natomiast zwracam uwagę, że w ten sposób Unia Europejska wyrzuciła na śmietnik zasadę, którą sama przyjęła przed niespełna trzema laty. Po pewnym kryzysie związanym z wyborem przewodniczącego Komisji Europejskiej, byłego premiera Luksemburga Jean-Claude Junckera, który został wybrany przy wecie Wielkiej Brytanii i wecie Węgier, przyrzeczono sobie, nie zapisując tego w sensie formalno-prawnym, że od tej pory wybory na szefa Komisji Europejskiej, szefa Rady Europejskiej, będą przebiegały na zasadzie konsensusu. Tą zasadę złamano, ale także inną, która nie obowiązywała od blisko trzech lat, tylko od 60 lat. Od kiedy powstała Europejska Wspólnota Węgla i Stali, później jej córka, czyli EWG, potem jej wnuczka, czyli Unia Europejska. Chodzi o zasadę, że kandydaci na stanowiska najwyższe w Unii Europejskiej mają wsparcie własnego rządu. Zasada, że nikt nie wyjmuje polityków danego kraju, wbrew sprzeciwu państwa.
To prawda. Sytuacja bez precedensu - pierwszy raz w historii Unii wybrany został kandydat, którego nie popierał własny kraj, ale również pierwszy raz kraj członkowski blokował swojego obywatela.
Gdy byłem pierwszy raz europosłem, ówczesny przewodniczący Komisji Europejskiej Durão Barroso, były premier Portugalii, człowiek centroprawicy, choć z Partii Socjaldemokratycznej, bardzo zabiegał, by poparł go rząd Portugalii, lewicowy, czyli premiera Sócratesa. Bardzo zabiegał i skutecznie, bo to się stało - lewicowy portugalski rząd w Portugalii poparł pana Barroso. Politycy bardzo zabiegają o to, żeby w ich krajach rządy - często innej orientacji - ich formalnie poparły. Tutaj było tak, że pan Donald Tusk w ogóle się nie starał. Przez ostanie 2,5 roku spotkał się z premier Szydło tylko jeden raz face-to-face.
Premier Beata Szydło nie składa broni – poinformowała, że nie przyjmie konkluzji ze szczytu, więc ten jest nieważny, czyli – jak rozumiem – zdaniem premier nie ważny jest również wybór Donalda Tuska?
To bardzo ciekawa rzecz, którą pan mówi. Przyznaję, że wybór i Donalda Tuska w 2014 roku, i jego poprzednika - Hermana Van Rompuya, byłego premiera Belgii, na to samo stanowisko - szefa Rady Europejskiej w roku 2012, odbywał się na takiej zasadzie, że w konkluzjach szczytu Rady Europejskiej zapisano, że ten wybór został dokonany. Wtedy podpisały to wszystkie państwa - 27 państw w 2012, bo jeszcze bez Chorwacji i 28 państw w 2014.
Ale wielu ekspertów mówiło wczoraj, że to że premier Beata Szydło nie podpisze konkluzji, to nie ma żadnego znaczenia, jeżeli chodzi o wybór Donalda Tuska.
Ma znaczenie polityczne, ponieważ to jest jakiś ból głowy. Jest to sytuacja, kiedy szóste co do wielkość państwo w Unii Europejskiej, po Brexicie piąte, kiedy lider nowej Unii, w sensie wielkości i bogactwa państw, które przyszły do Unii Europejskiej po 2004, tak zdecydowanie się sprzeciwia ważnej decyzji personalnej Unii Europejskiej. To jest bardzo czytelny sygnał, że Polski nie można obejść.
I jakie są tego konsekwencje polityczne? Czy rząd będzie podważał decyzje, jakie zapadną przy udziale Donalda Tuska podczas kolejnych szczytów?
Nie. To oznacza, że my będziemy bardzo ściśle współpracować z naszą Unią, bo jesteśmy jej częścią. Natomiast w tej sprawie mamy zdanie odrębne, co pani premier Szydło dyplomatycznie, acz stanowczo, wczoraj publicznie przekazała. Ale powiem o co tak naprawdę chodzi w tej sprawie. Aspekty formalno-prawne są ważne, ale to tylko wierzchołek góry lodowej. Chodzi o to, że dla polskiego rządu, dla Polski, Donald Tusk stał się twarzą pewnej, nie do przyjęcia, polityki imigracyjnej Unii Europejskiej. Sytuacja w której Donald Tusk w październiku 2015 roku poparł w sposób zdecydowany przymusowe kwoty uchodźców, relokacje uchodźców, imigrantów głównie spoza Europy, głównie islamskich, do poszczególnych krajów - także do Polski. W sytuacji, gdy po pół roku pan przewodniczący Tusk wsparł propozycję Komisji Europejskiej, czyli karania państw członkowskich Unii Europejskiej horrendalnymi grzywnami, w wysokości ćwierć miliona euro, czyli ponad milion złotych, za każdego nieprzyjętego imigranta.
Mówiła wczoraj o tym mocno premier Beata Szydło...
Ale nie mówiła o kwotach. Ponad 3 miliardy euro, czyli ponad 12 miliardów złotych. Tyle Polska musiałaby zapłacić do brukselskiej kasy, za to że nie przyjęła imigrantów. Twarzą tej polityki był Donald Tusk. My na taką politykę się nie zgadzamy i nie będziemy zgadzać.
Jarosław Kaczyński wczoraj powiedział takie zdanie: „Polska przegrała”, oraz „Donald Tusk nie może już funkcjonować pod biało-czerwoną flagą”. To pod jaką ma funkcjonować?
To już jest wybór Donalda Tuska. Ja rozumiem, że wyłącznie pod niebieską z takimi złotymi gwiazdkami.
Czy to nie są za mocne słowa?
Bardzo przepraszam, ale jeżeli w sposób brutalny atakuje się Prawo i Sprawiedliwość, czy polski rząd, to ja nie słyszę, że to są brutalne słowa. Teraz Jarosław Kaczyński, myślę że w imieniu wielu Polaków, którzy zauważyli, że Donald Tusk nie był kandydatem polskiego rządu, tylko był za rączkę prowadzony przez rząd niemiecki. Tak samo było 2,5 roku temu. To przyznawali politycy Platformy Obywatelskiej. Chełpili się tym, cieszyli się. Mówili, że mieliśmy takiego silnego promotora. Jeżeli tak było, to czemu teraz Platforma się tego wstydzi.
To może teraz cytat z Donalda Tuska: "Będę robić wszystko, aby bronić polski rząd przed polityczną izolacją. ”
Panie Boże uchroń nas od przyjaciół, bo od wrogów uchronimy się sami. Wilk w owczej skórze, Donald Tusk, ociekający troską o polski rząd, który tak atakował, któremu tak bruździł, któremu tyle krzywdy zrobił na arenie międzynarodowej. Niech polski rząd zostawi w spokoju. Bardzo o to proszę.
Co dalej z Jackiem Saryusz-Wolskim? Nie ma go w europejskiej partii, nie ma w PO... Trafi do PiS?
To jest pytanie do Jacka Saryusz-Wolskiego. Zdaję się, że w wymiarze formalno-prawnym to pytanie nie do mnie, trzeba to sprawdzić. Jest możliwość zasiadania w ławach EPL , frakcji oczywiście, a nie partii, dla osób, które są bezpartyjne. Pytanie, czy Saryusz-Wolski będzie chciał zasiadać w ławach wspólnie z tymi, którzy go hejtowali, którzy anonimowo donosili na niego do mediów. To jest moja osobista opinia, ale człowiek o takim doświadczeniu, potencjale, kontaktach i umiejętnościach, przyda się Polsce.
Co ta bitwa polsko-polska na arenie międzynarodowej oznacza dla naszego kraju?
Nie chcę mówić o bitwie polsko-polskiej. Był jeden kandydat polskiego rządu i kandydat rządu niemieckiego.
Ale Donald Tusk jest Polakiem.
Jest Polakiem, ale daje się wykorzystywać, gdy chodzi o politykę imigracyjną, przez Niemcy, Francję, inne kraje, które zrobiły błędy przy polityce imigracyjnej i teraz chcą imigrantów upchnąć. Donald Tusk staje się twarzą takiej polityki. Trzeba powiedzieć, że Polska takiej polityki imigracyjnej nie akceptuje i nie akceptuje Donalda Tuska, jako twarzy tej polityki.
Gdy będzie okazja pogratuluje Pan Donaldowi Tuskowi?
Ja będę zawsze gratulował mojemu krajowi, jeżeli będzie osiągał sukcesy. Szczerze mówiąc, to co Donald Tusk zrobił, to jest akcja przeciwko Polsce. Czego mam mu gratulować? Że pod jego wpływem pani premier Kopacz, na szczycie Unii Europejskiej w Brukseli, w październiku 2015 roku, zgodziła się przyjąć prawie 12 tysięcy imigrantów do Polski, głównie spoza Europy i muzułmańskich. Tego mam mu gratulować? Nie pogratuluję.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.