Zadecydowała fatalna końcówka. Turów uległ w Słupsku
Słaby początek, świetny środek oraz brak sił i skuteczności w końcówce - tak w największym skrócie można podsumować występ zgorzelczan w słupskiej Gryfii.
Mecz rozpoczął się kapitalnie dla gospodarzy. W 9. minucie po trafieniu za 3 Mantasa Cesnauskisa, Czarni prowadzili już 21:6. Goście, którzy w inauguracyjnej odsłonie mieli spore problemy ze skutecznością (tylko 13 punktów), właściwy rytm gry złapali dopiero w drugiej kwarcie. Ta część meczu była popisem w wykonaniu podopiecznych Mathiasa Fischera. W 17. minucie po trafieniu Kirka Archibeque'a Turów odzyskał inicjatywę (27:26). Festiwal strzelecki, którym brali udział Tweety Carter, Denis Ikovlev i Michał Michalak trwał także na początku trzeciej części meczu. W 25. minucie po trzypunktowym trafieniu Michalaka zgorzelczanie prowadzili już różnicą 11 punktów.
Im bliżej jednak było końca meczu, tym bardziej Turów tracił impet. Jeszcze na 2,5 minuty przed końcową syreną zgorzelczanie prowadzili 72:68. Mało kto przypuszczał, że już do końca meczu, zespół trenera Fishera nie zdobędzie żadnego punktu.
Dwie dobre akcje nowego gracza Czarnych - Dallina Bachynskiego pozwoliły gospodarzom odzyskać prowadzenie. Turów grał chaotycznie i nie potrafił skutecznie odpowiedzieć. Zwycięstwo drużyny ze Słupska przypieczętowały rzuty wolne Anthony'ego Goodsa i Mantasa Cesnauskisa.
Czarni Słupsk - PGE Turów Zgorzelec 78:72 (23:13, 11:25, 22:21, 22:13)
Czarni: Mantas Cesnauskis 13,Anthony Goods 13, David Kravish 12, Chavaughn Lewis 11, Grzegorz Surmacz 9, Dallin Bachynski 4, Piotr Dąbrowski 0.
PGE Turów: Denis Ikovlev 19, Kirk Archibeque 18, Michał Michalak 13, Tweety Carter 5, Uros Nikolić 4, David Jackson 6, Bartosz Bochno 5, Kacper Borowski 2, Michael Gospodarek 0.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.