89. Oscary z historyczną wpadką w finale gali
Oscara dla najlepszego filmu wręczali, w 50. rocznicę premiery „Bonnie and Clyde”, Faye Dunaway i Warren Beatty. I znów rozbili bank. Aktorka przeczytała, że wygrał „La La Land”. Producenci odebrali statuetki, zaczęli dziękować. W połowie przerwali mowy. Pokazali kopertę z tytułem: „Moonlight”. – To nie żart – zapraszali na scenę twórców innego dzieła. Powtórka z zeszłego roku, gdy film z największą liczbą nagród, przegrywa najważniejszą statuetkę z innym dziełem nabrała nowego wymiaru. Warren Beatty tłumaczył, że kartka, z której przeczytano tytuł „La La Land” to była kartka z nazwiskiem Emmy Stone, czyli organizatorzy pomyłkowo podali raz jeszcze już otwartą kopertę, zamiast nowej, z właściwym tytułem.
„Moonlight” wszedł w buty zeszłorocznego „Spotlight”, a „La La Land” zamiast ścigać się z „Titanikiem” o rekord, podzielił los „Zjawy”. Dramat Barry'ego Jenkinsa o dojrzewaniu czarnoskórego chłopaka, który musi zmierzyć się z otoczeniem i zaakceptować własną seksualność, zdobył w sumie 3 Oscary (także za scenariusz-adaptację i drugoplanową rolę Mahershali Alego). Musical Damiena Chazelle'a o trudnej miłości hollywoodzkich marzycieli – jazzmana i aktorki – poprzestał na sześciu statuetkach (za reżyserię, rolę Emmy Stone, zdjęcia, scenografię, muzykę i piosenkę). Dwa Oscary dla kolejnej premiery z wrocławskiego AFF „Manchester by the Sea” (rola Casey'a Afflecka i scenariusz oryginalny Kennetha Lonergana) oraz „Przełęczy ocalonych” (montaż i dźwięk).
PRZECZYTAJ RECENZJĘ LA LA LAND
Wpadka z Europejskich Nagród Filmowych we Wrocławiu, gdy wręczono statuetkę za kostiumy przypadkowej osobie, poszła w niepamięć. Wielki zwycięzca z gali EFA w NFM nie powtórzył zaś triumfu. „Toni Erdmann” w walce o Oscara dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego przegrał z „Klientem” Irańczyka Asghara Farhadiego. Oba filmy oglądaliśmy premierowo na wrocławskich Nowych Horyzontach.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.