Rock na Wyspie. Reportaż
Zagrały m.in. zespoły TSA - który tydzień wcześniej wygrał Jarocin, Dżem i Perfect. Zainteresowanie publiczności było ogromne. Wyspa była oblężona, zdarzali się desperaci, którzy na imprezę próbowali dostać się nietypową drogą - wspomina Iwar Dominik, wtedy widz, później organizator wielu koncertów: "Wskakiwali do wody i przypływali na wyspę. Milicja ich wyławiała, ale nie wszystkich na szczęście się udawało. Część dopływała, byli witani brawami i otaczani, żeby porządkowi ich nie wyrzucili".
"Mieliśmy taką zasadę, że jak ktoś przedarł się przez Odrę, to iż zostawał, wiadomo - bohater!" śmieje sę Piotr Tomicki, ówczesny szef wrocławskiego oddziału Polskiego Stowarzyszenia Jazzowego, organizatora festiwalu. Na widzów, którzy próbowali przejść przez bramkę bez biletu znaleziono specjalny patent: " "Na bramce mieliśmy oczywiście ekipę tzw. silnych chłopców, karateków, ale oni byli zbyt miękcy, a to wpuścili dziewczynę czy kolegę. Mój patent polegał na tym, że na bramce stanęły też cztery księgowe z PSJ, księgowe były nie do przejścia!"
Druga edycja Rocka na Wyspie odbyła się dopiero za dwa lata. Zagrały wtedy m.in. zespoły Misty in Roots Martyna Jakubowicz, Lombard i Lady Oank. Tak zapowiadał imprezę w Radiu Wrocław red. Wojciech Żurad:
Burzliwy przebieg miała ostatnia edycjja festiwalu w 84 roku. Ulewny deszcz sprawił, że pękł dach w czasie koncertu TSA, który został przeniesiony na drugi dzień. To w czasie tego "Rocka na wyspie" ostatecznie rozpadł dię zespół Klaus Mitffoch tuż przed swoim występem. Grupa, która była główną gwiazdą nie zagrała, na scenie pojawił się tylko Lech Janerka, który obwieścił koniec Klausa.
Gwiazda z zagranicy była formacja Kajagoogoo. Choć już bez Limahla wzbudzali ogromne zainteresowanie fanów. Oni sami przytłoczeni byli nieco siermiężnymi warunkami panującymi na na backstage'u, a prośba lidera zespołu o kubek wody z miodem okazała sie prawdziwym wyzwaniem dla organizatorów!
Posłuchaj całości:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.