ROZMOWA DNIA RADIA WROCŁAW: Poseł Marzena Machałek o reformie edukacji
ROZMOWA W WERSJI AUDIO:
Dariusz Litera: Ma pani wieloletnie doświadczenie w edukacji jako nauczyciel czy kurator. Pani poseł, proszę powiedzieć, jak będzie wyglądać szkoła według nowej podstawy programowej i w nowej strukturze.
Marzena Machałek: To będzie szkoła nowoczesna i szkoła wolności. Szkoła, która będzie kształtować tożsamość narodową i wpajać nasze korzenie kulturowe. To są bardzo ważne i równorzędne sprawy. Stawiamy na szkołę, w której się i nowocześnie uczy, i uczy się nowoczesnych treści. Dlatego też ta podstawa programowa zakłada, że będziemy pracować, nauczyciele - bo czuję się nauczycielem, tylko na urlopie, w Sejmie w tej chwili - że nauczyciel będzie miał dużo wolności w realizowaniu tej podstawy programowej, nie będzie musiał robić sprawozdawczości. To on będzie decydował, ile na dane zagadnienie w danym przedmiocie poświęci czasu. Nie będzie musiał z tego pisać sprawozdań i liczyć, że tu trzy, tu pięć, tu osiem godzin...
Czasami takich trochę naciąganych, prawda? Bo siłą rzeczy trzeba coś wpisać...
Ja to doskonale pamiętam, że musiałam liczyć, ile poświęciłam na dany przedmiot, zajmowało mi to czas i na pewno nie było konstruktywne. A więc zabieramy nauczyciela od tych papierów i tego liczenia zupełnie niepotrzebnego, bo ufamy i wierzymy, że nauczyciel najlepiej wie, ile musi poświęcić czasu na uczenie danego zagadnienia w danej klasie. Dajemy nauczycielowi wolność. Chcemy uczyć też nowocześnie i nowoczesnych treści, stąd już nauka programowania od pierwszej klasy szkoły podstawowej - to bardzo ważne - i uczenie w nowoczesny sposób matematyki, choćby przez grę w szachy.
Czyli takie nowe myślenie już...
Nowe myślenie o edukacji, przy powrocie do tego myślenia, że nie można ucznia tresować do umiejętności zdawania testów. Że trzeba go zakorzenić w naszej kulturze, w naszej historii, zakorzenić w tożsamości. Czyli nowoczesny człowiek, który wie, kim jest, rozumie i zna swoje korzenie. I to jest obowiązek państwa i szkoły.
I do tego chciałbym nawiązać, bo preambuła do wszystkich podstaw programowych wskazuje na tolerancję, szacunek i godność człowieka. Czy to jest taka wskazówka, że liczy się nie tylko samo przekazywanie wiedzy młodym ludziom, ale ich wychowanie. Akcent zostaje troszeczkę inaczej położony.
Dziękuję za to pytanie, dlatego że my uważamy, że szkoła rzeczywiście jest miejscem, gdzie formujemy człowieka. Najważniejsza jest rodzina, ale drugim miejscem, równie ważnym, który wspiera rodzinę w formowaniu człowieka, jest właśnie szkoła. I szkoła nie jest miejscem tylko do stworzenia jakiegoś wyścigu szczurów, w którym ktoś wie, że może strzelić A,B,C,D. Dzisiaj skarżą się wykładowcy wyższych uczelni, że ciężko jest rozmawiać z uczniem, który jest później studentem, ponieważ on nie potrafi rozwinąć swoich myśli, bo jest przyzwyczajony tylko i wyłącznie do znalezienia prawidłowej odpowiedzi. A przecież my chcemy kreatywnego człowieka, który rozwiązuje problemy, który potrafi się wypowiadać, ale też jest człowiekiem dobrze wychowanym. I szkoła ma wspierać rodzinę w wychowaniu. Tylko że my widzimy to wychowanie troszeczkę inaczej, ja zawsze jako nauczyciel to wychowanie widziałam. Cieszę się, że ta podstawa programowa tak to ujmuje, że nauczyciel sposobem, w jaki mówi do uczniów "dzień dobry" i w jaki sposób stawia oceny, i w jaki sposób informuje o zadaniu domowym - też wychowuje ucznia.
Czyli już formuje pewne podstawy? I postawy młodych ludzi?
Tak, jest tym wzorcem. I wychowujemy na fizyce, na geografii, ucząc języka obcego. To też jest nowość. My bardzo wzmacniamy uczenie języków obcych, bo nie może być tak, że uczeń skacze z etapu na etap do innego języka obcego nowożytnego...
...i w efekcie nie zna żadnego na tyle, żeby się komunikować.
Pamiętamy te czasy, tak nas uczono. Więc tutaj jest praktycznie nauka nieprzerwanie jednego języka 12, bądź 13 lat, a drugiego trochę krócej, ale będzie też prowadzony drugi język. Czyli nowoczesna podstawa programowa, która nie wywraca w kosmos - że tak powiem - poprzedniej, ale inaczej formułuje akcenty, inaczej stawia te akcenty i to, co mówimy - wraca historia, wraca myślenie o wychowaniu, o formowaniu ucznia.
A które dziedziny wiedzy mają zostać wzmocnione najbardziej?
Wzmacniamy oczywiście nauczanie historii, to jest bardzo ważne, bo przywracamy 4-letnie liceum ogólnokształcące, w którym będzie nauczanie przedmiotowe. My nie mówimy, że ważna jest historia, a nie jest ważna geografia czy fizyka, czy chemia. My uważamy, że nie można uczyć poza wiedzą. My chcemy jednak, żeby uczeń był wyposażony w wiedzę. Wiedzę z różnych przedmiotów. Stąd wracamy do uczenia przedmiotowego i uczenia - uwaga, trudne słowo - spiralnego. To znaczy, że królową nauk jest powtórka, trzeba wrócić do pewnych treści i rozwijać te treści, czy zwiększać - w zależności od poziomu intelektualnego uczniów. Jest to szkoła, która daje większą szansę uczniowi na to, żeby był bardziej wykształcony. My jesteśmy jednym z najzdolniejszych narodów w Europie i nie ma powodu, żebyśmy ograniczali zakres wiedzy, umiejętności naszych uczniów i żeby to była tania siła robocza na zachodzie Europy. My chcemy mądrych, wykształconych Polaków, którzy są nowocześnie kształceni, którzy myślą, rozwiązują problemy...
I którzy rozumieją świat otaczający ich.
Rozumieją świat, ale też rozumieją swoje korzenie i znają. Na językach obcych wprowadzamy nie tylko poznawanie kultury narodu, który danym językiem się posługuje. Chcemy też, żeby Polak w języku obcym umiał opowiedzieć o kulturze i o korzeniach, i o własnej historii. To jest to novum, które w podstawie programowej wprowadzamy. Chcieliśmy przywrócić porządne kształcenie przedmiotowe ogólne, chcieliśmy przywrócić licea. I tutaj nie ma, że coś jest ważniejsze, coś mniej ważne. Jako polonista nie wyobrażam sobie, by nie uczyć matematyki, bo matematyka uczy logicznego myślenia, wypowiadania się logicznego.
Organizowania wiedzy...
Organizowania wiedzy, rozwiązywania problemów. W życiu co chwilę mamy jakieś zadanie z treścią do rozwiązania, albo musimy wysnuć jakieś dane i na podstawie tych danych rozwiązać problem. Cieszę się, że wracamy na przykład do nauczania gramatyki, a nie tylko tak zwanej gramatyki - to się nazywało "upotrzebnionej" - czyli w zasadzie uczeń nie znał części mowy, części zdania.
Czyli tylko posługiwał się językiem, a nie rozumiał, co z tego wynika.
Nikomu nie zaszkodzi wiedza: rzeczownik, czasownik; że zna części zdania, bowiem to się przydaje przy nauce innych języków. A poza tym nauka gramatyki jest jak nauka matematyki. Uczy logicznego myślenia i rozumienia własnego języka.
Znacznie więcej emocji od samego programu, jeśli chodzi o reformę, budzą strukturalne zmiany w systemie edukacji. Samorządy właśnie podejmują decyzję w sprawie organizacji sieci szkół na swoim terenie. Jak przebiega to w pani okręgu, bo wiadomo, że wszyscy z uwagą patrzą, zarówno nauczyciele, kuratorzy, pewnie też posłowie w swoich okręgach przyglądają się temu procesowi. Być może trzeba będzie interweniować. Jak to wygląda?
Jako wiceszefowa Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży mam dużo roboty w ostatnim czasie. Nie uciekam od tego, żeby rozmawiać z samorządowcami, ale także przedstawicielami wspólnoty samorządowej, czyli z mieszkańcami. Wysłuchuję różnych opinii, doradzam, staram się wytłumaczyć, co jest istotą reformy. Cieszy mnie to, że rodzice, czy przedstawiciele rady kontaktują się ze mną, bo chcą 8-letniej szkoły podstawowej. Nie chcą, by samorząd ją dzielił na dwa etapy omijając, czy uciekając od reformy, idąc trochę na łatwiznę.
Bez drogi na skróty trzeba...
Bez drogi na skróty. Chociaż rozumiem, że bywają takie sytuacje, że nie ma innego wyjścia. Stąd jest ten wyjątek, który pozwala na to, żeby to zrobić, ale to wyjątek. Uważam, że wszystko przebiega nadzwyczaj spokojnie. Że rozdmuchiwane emocje wokół reformy struktury oświaty były niepotrzebne i zupełnie bez sensu. Idzie to spokojnie. Mało tego. Właśnie wczoraj miałam taką rozmowę - rodzice przyjechali do mnie dziękować za to, że jest ta reforma, bo dzięki tej reformie będzie uratowana w moim okręgu (z tej części jeleniogórskiej) ich szkoła. I na to liczą, że jeżeli będzie siódma i ósma klasa, to oni przetrwają ten moment niżu i się odbudują, i ich szkoła, która jest dla nich tak ważna, w której są w stanie inwestować jako rodzice w wyposażenie, że ona będzie dzięki tej reformie uratowana. I nie chcą, żeby ich dzieci w siódmej i ósmej klasie nawet w okresie przejściowym były w innym pomieszczeniu, czy w innym budynku. To świadczy o tym, jak bardzo oczekiwane było zintegrowanie podstawówek z gimnazjami. Ja nie mówię, że wygaszamy gimnazja. Ja uważam, że je integrujemy ze szkołami podstawowymi. I dlaczego - też warto tutaj powiedzieć. Bo badania Instytutu Badań Edukacyjnych wskazują, że najlepsze wyniki w tak zwanej wartości dodanej, czyli tym, co uczeń zyskuje, jeśli chodzi o wiedzę i umiejętności, najwięcej zyskuje w szkołach, które są nie tylko w tym samym obwodzie, ale są już zespołami gimnazjum ze szkołą podstawową.
Czyli cały proces edukacyjny w jednym miejscu.
I wychowawczy w jednym miejscu. I w tej samej grupie. A najsłabsze wyniki osiągają gimnazja samodzielne. Ja nie chcę tu krytykować nauczycieli, bo nauczyciel...
To jest bardzo trudny zawód, sam z wykształcenia jestem nauczycielem.
...nauczyciel dostaje dziecko w pewnym wieku i zanim pozna to dziecko, zanim uczeń zdobędzie swoje miejsce i przestrzeń w nowej szkole, to już ze szkoły wychodzi i w zasadzie nie ma wiele czasu na uczenie i kształtowanie. Okazuje się, że czwartą klasę gimnazjum ma w pierwszej klasie liceum, jeśli do niego trafi. Absolutnie niespójny, chory system. Przecież sam system nie służy temu, by go zmieniać, tylko żeby lepiej uczyć i lepiej organizować program nauczania i podstawy programowej.
Zmiany budziły też wiele obaw związanych z miejscami pracy dla nauczycieli. Jak wyglądają najnowsze szacunki w tej kwestii, jeżeli chodzi o Dolny Śląsk?
Mi jest trudno dzisiaj powiedzieć, jak to będzie wyglądało, ale z informacji, które do mnie docierają, zwolnień nie będzie, związanych z reformą edukacji nie będzie. Da się nad tym naprawdę zapanować. Myśmy wykazali, jak była pani minister Zalewska w Jeleniej Górze, że w Jeleniej Górze, gdzie straszą nauczycieli zwolnieniami, będzie zapotrzebowanie na nauczycieli. Nieduże, na kilkoro nauczycieli, ale będzie zapotrzebowanie. I jeżeli jest dobra wola samorządu, i dobre, życzliwe spojrzenie na tę reformę, a w wielu wypadkach jest, nie będzie zwolnień nauczycieli. Co prawda, jest też tak, że niektóre samorządy nie porządkowały swojej sieci szkół i miały problemy z finansami. Apeluję do tych samorządów, żeby nie wykorzystywały reformy do zwolnień nauczycieli.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.