Z okolicznych sklepów zniknął alkohol, na stoku - zero wypadków
Nie ma alkoholu, nie ma wypadków na stoku. Właściciel stoku narciarskiego w Czarnowie w Rudawach Janowickich nie dostał koncesji na sprzedaż piwa czy wina na terenach narciarskich. W tym sezonie nie doszło tam do ani jednego wypadku, który by wymagał interwencji ratowników. Wojciech Cebula, właściciel kompleksu narciarskiego w Czarnowie, który przewozi wyciągami 1300 narciarzy na godzinę, mówi, że nie sposób tych faktów nie łączyć. - Dzięki alkoholowi jesteśmy bardziej odważni, bardziej brawurowi - to jest główną przyczyną wypadków - mówi Wojciech Cebula:
Sami narciarze są zadowoleni z tego, że w pobliżu stoku nie ma alkoholu, a siłą rzeczy wszyscy na stoku są trzeźwi:
Wojciech Cebula
Naczelnik karkonoskiego GOPR Sławomir Czubak mówi, że nie można tak wprost wyciągać wniosków, że brak alkoholu równa się brakowi wypadków, ale coś jest na rzeczy. - Alkohol jest rozluźniaczem. Nieraz po jednym piwie śrubka w głowie nam się odkręca i pozwalamy sobie na więcej, niż normalnie. Ja nie popieram jazdy po alkoholu - mówi Czubak
Ratownicy GOPR nie prowadzą statystyk na temat liczby nietrzeźwych turystów, którym udzielają pomocy. Nie ratują też na większości stoków narciarskich, bo tam pracują ratownicy narciarscy zatrudniani przez właścicieli wyciągów. Jednak w karkonoskich kurortach doszło w tym sezonie już do kilkuset mniej lub bardziej poważnych kontuzji, a GOPR na akcje ratunkowe wyruszał 45 razy.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.