Wrocław: policja i prokuratura łamią umowę z dziennikarzami (Komentarz)
(O porwaniu obszernie opowiadaliśmy w ostatnich dniach).
Rzadko, bo rzadko (przynajmniej w moim przypadku), ale dochodzi między dziennikarzami a policją czy prokuraturą do zawierania układów. Zgadzamy się wstrzymać news, a śledczy w zamian obiecują, że poinformują, kiedy będzie można daną informację upublicznić i oficjalnie potwierdzą szczegóły.
Tak było kilka dni temu we Wrocławiu. Policjanci i prokuratorzy poprosili kilku dziennikarzy, którzy dowiedzieli się o uprowadzeniu młodej kobiety - córki znanego biznesmena - o wstrzymanie się z podaniem tej informacji w mediach. Argument był jeden: życie kobiety jest zagrożone. Po uwolnieniu zakładniczki dziennikarze natychmiast mieli uzyskać informacje i zgodę na ich upublicznienie.
Do tej pory tego typu układy zawierane na szerszą skalę (czyli w gronie większym, niż umowy w cztery oczy) były respektowane przez organy ścigania. Zresztą nawet gdyby było inaczej - żaden dziennikarz nie zdecydowałby się na podanie nie potwierdzonych informacji.
Tym razem jednak słowa nie dotrzymano. Wiadomość o spektakularnej akcji policji (pościg, strzelanina, policyjny śmigłowiec...) dotarła do wąskiej grupy dziennikarzy ze źródeł nieoficjalnych. O ile policja starała się z tej sytuacji wyjść z twarzą i oficjalnie potwierdziła nam niektóre doniesienia, to rzeczniczka prokuratury milczała przez niemal 36 godzin. Zlekceważyła umowę z mediami.
Cóż... Takie umowy łamie się tylko raz.
(Tekst ukazał się również w Piątej Władzy).
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.