"Kodeks dobrych praktyk" nie działa. Sznury karetek na SOR-ze przy Borowskiej (AKTUALIZACJA)
Tak źle już dawno nie było - na podjeździe Szpitalnego Oddziału Ratunkowego przy ulicy Borowskiej we Wrocławiu wczoraj koło godziny 17 stało kilkanaście karetek. Zastępca dyrektora Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego Bogusław Beck przekonuje, że żaden szpital nie jest w stanie poradzić sobie z taką kumulacją.
- To jest sytuacja kryzysowa - dodaje.
- Kierownik dyżuru zgłosił mi, że w pewnym momencie miał 10 karetek w bezpośrednim bliskości ciepłego podjazdu. Natomiast później pan doktor skorygował informację i powiedział, że na podjeździe czeka jeszcze dodatkowo 6. Dlatego w szczycie mieliśmy 16 karetek - mówi Bogusław Beck.
Wrocławskie pogotowie potwierdza, że w ostatnich dniach liczba wezwań dramatycznie wzrosła. Zwykle było około 300 wyjazdów, teraz dochodzi do 500. Poza chorymi przywiezionymi na Borowską przez pogotowie, po południu kilkadziesiąt osób przyszło o własnych siłach. W efekcie musieli czekać godzinami.
- Jedenaście minęło. Przejechaliśmy 100 kilometrów i jak poszła pani 10 godzin temu tak dalej jej nie ma. Tylko na przyjęcie do szpitale. Ile będziemy jeszcze czekać? Ktoś powinien nam powiedzieć: albo zostaje, albo nie - mówi jeden z oczekujących
- Powiedziano nam, że trzeba się uzbroić w cierpliwość, bo nie wiadomo ile to jeszcze potrwa - mówi pacjentka.
Szef SOR-u Goutam Chourasia przyznaje, że lekarze nie są w stanie przyspieszyć, bo odpowiadają za życie badanych. Natomiast w tym czasie przyjeżdżają następni.
- Dużo karetek w krótkim czasie. W ciągu godziny czy półtorej mamy 9, 10, 11 karetek. Później jest tak, że piętrzą się. Karetki dalej przyjeżdżają, odbiór jest zahamowany i odbiór jest zahamowany, bo wszystkie odziały w szpitalu są przepełnione - mówi Goutam Chourasia
Bogusław Beck przyznaje, że sytuacja jest kryzysowa, brakuje łóżek i trzeba odwoływać przyjęcia planowe.
- Niestety ale przez ostatnie trzy dni musieliśmy ograniczać, bądź też wstrzymać przyjęcia pacjentów planowych. Korzystając z okazji chcę ich bardzo przeprosić. Z przyczyn niezależnych od szpitala w wielu przypadkach musieliśmy pacjentom przesuwać terminy przyjęć - tłumaczy Beck.
Niektórzy pacjenci na SOR-ze spędzili całą dobę. Być może wpływ na zwiększony ruch w ostatnich dniach ma wzrost zachorowań na grypę oraz czasowe zamknięcie oddziału neurologicznego w pobliskim szpitalu wojskowym. Jak informuje rzeczniczka szpitala, Marzena Kasperska, 16 stycznia specjalna komisja podejmie decyzję, czy nie ma już zagrożenia bakteryjnego i czy oddział będzie mógł pracować normalnie, i przyjmować pacjentów.
O problemie został powiadomiony NFZ i wojewoda. Zatory na wrocławskich SOR-ach to nic nowego, w listopadzie mówiliśmy o karetkach czekających na szpitalnych podjazdach po 6 godzin. W grudniu wojewoda dolnośląski wydał zalecenia dla pogotowia i szpitali. Tak zwany Kodeks dobrych praktyk miał poprawić sytuację, niestety efektów nie widać. Jednym z pomysłów na odciążenie SOR-ów jest otwarcie przy nich punktów nocnej i świątecznej pomocy do których trafialiby chorzy, którzy nie są w stanie zagrożenia życia. Rozmowy z NFZ na ten temat trwają.
Według danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego w pierwszym tygodniu 2017 roku na Dolnym Śląsku zachorowało niewiele ponad 5 tysięcy osób, to dużo mniej niż np. w woj, mazowieckim (prawie 27 tysięcy) czy w w pomorskim - 20 tysięcy. Według tego samego źródła w naszym regionie z powodu grypy od początku roku trafiło do szpitali 17 osób, a w Wielkopolsce 89. Nowe dane będą zliczane w sobotę.
Jest reakcja wojewody na zatory na SOR- ze w szpitalu przy ulicy Borowskiej we Wrocławiu
Paweł Hreniak otrzymał już raport Wydziału Zarządzania Kryzysowego na temat sytuacji na szpitalnym oddziale ratunkowym.
Jeszcze dziś ma zostać wydane zarządzenie o kontrolach na SOR-ach. Będą prowadzone w trybie ciągłym do końca roku. Wysłane będzie również pismo Wojewody do szpitali z prośbą o wykonywanie zaleceń polegających na informowaniu się placówek o transportach chorych. Dziś również Paweł Hreniak spotka się z dyrektorem Pogotowia Ratunkowego we Wrocławiu oraz dyrektorem Dolnośląskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia.
Wczoraj na SOR przy Borowskiej zostało skierowanych w sumie 41 karetek. W szczytowym momencie na podjeździe w korku stało 16 sanitarek. W pomieszczeniach Oddziału na spotkanie z lekarzem czekało kilkadziesiąt osób - niektórzy stali w kolejce nawet dobę.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.