Wrocławscy naukowcy na ostatniej prostej do sklonowania kota
To projekt, który może wzbudzać kontrowersje, ale robimy to w dobrej wierze - mówi jego autor - profesor Wojciech Niżański:
To nie są klony dla zabawy, tylko po to żeby pokazać, czy istnieje alternatywa uratowania krańcowo wytrzebionej populacji zwierząt taki jak gepardy, jak u nas rysie i żbiki, gdzie to klonowanie może być ostatnią deską ratunku. Jest to jednak klonowanie, więc musi być w rękach ludzi dobrych - zaznacza Niżański.
Choć na małe trzeba będzie jeszcze poczekać, naukowcy mówią, że są już na ostatniej prostej. Zarodki, stworzone ze sklonowanych komórek, czekają na potencjalną mamę. Poszukiwana jest samiczka, którą będzie można sztucznie zapłodnić - mówi profesor Niżański:
Taka mama nie może być chora na jakieś choroby zakaźne, potem ciąże straci. Były takie pomysły, czy czasem różnogatunkowych, czy klonów obcego gatunku nie wprowadzać do innego gatunku. Dlatego, że matka nie ma wpływu na genetykę tego potomstwa. Ona musi donosić ciążę - mówi Niżański.
Klonowanie to proces, w którym do stworzenia nowego życia nie potrzeba plemników, czyli samca. Naukowcy dokonali zapłodnienia wprowadzając do komórki jajowej samicy materiał genetyczny pozyskany ze skóry.
Naukowcy podkreślają, że celem prac nad klonowaniem jest próba uratowania dziko żyjących gatunków zwierząt. Bez tego wyginięcie grozi żbikom, rysiom czy gepardom. W pracach nad klonowaniem biorą udział także naukowcy z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.