Wyjątkowy wigilijny wieczór w schronisku Brata Alberta w Lubinie
Wszyscy przygotowywali się do tego wydarzenia już od kilku dni. Jednak na świątecznym stole wieczorem pojawi się wiele dodatkowych nakryć dla niezapowiedzianych gości, którzy mają gdzie mieszkać. Sebastian Gutowski, szef ośrodka podkreśla, że chodzi o tych, którym z bezdomności udało się już wyjść.
"Są panowie, którzy pomimo tego, że żyją sobie sami, bo opuścili nasz ośrodek, to odwiedzają nas. Przychodzą na wigilię, składają życzenia kolegom, którym nie udało się jeszcze stąd odejść o tym, że mogą sobie poradzić. Tylko muszą chcieć"
Marek Dzimitko przyznaje, że już w czasie przygotowań świątecznych udało się przywołać dawno zapomniane uczucia.
"Ta atmosfera, ciepła atmosfera. Czego ja przez ponad dwadzieścia lat - odkąd jestem bezdomny - nie doświadczyłem. Człowiek nie odczuwa, że jest bezdomny, bo to jednak jest bardzo przykre. O w tej chwili kręci mi się łezka, łezka..."
Dziś wieczorem po przełamaniu się opłatkiem podopieczni będą sobie życzyli, by kolejne święta każdy spędził już we własnym domu.
W schronisku Brata Alberta w Lubinie bezdomni mogą dziś liczyć nie tylko na ciepły posiłek. W ośrodku jest jeszcze kilka wolnych miejsc dla potrzebujących dachu nad głową.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.