Teatr Polski: Mimo zakazu dyrektora oplakatowali budynek
Wśród protestujących byli aktorzy, którzy wczoraj dowiedzieli się, że nowa dyrekcja planuje ich zwolnienie: Michał Opaliński i Anna Ilczuk. To właśnie przeciwko temu ruchowi odbył się dzisiejszy protest, mówi Anna Ilczuk:
Jeśli chodzi o dyrektora, czego oczekuję, odrobiny serca. Zwłaszcza, że ja w tej chwili wypowiadam się sama, ale zostaliśmy zwolnieni razem z partnerem w jednym dniu. Po prostu nasza rodzina straciła pracę we dwójkę - mówi Ilczuk.
Dyrektor Cezary Morawski zabronił przedstawicielom związku oflagowywania budynku, bo jak twierdzi żadnego strajku oficjalnie i zgodnie z prawem po prostu nie ma, bo np. nie było żadnego postępowania mediacyjnego:
Decyzja związku zawodowego o ogłoszeniu strajku musi być poprzedzona, czy powinna być poprzedzona, uzyskaniem zgodny większości pracowników. Inicjatywa pracownicza nie dysponuje zgodą większości pracowników, co powoduje, że ogłoszenie strajku jest nielegalne, ponieważ pogotowie strajkowe jest etapem przechodzenia do strajku - podkreśla Morawski.
Dziś Cezary Morawski spotkał się z członkiem zarządu województwa Jerzym Michalakiem, by rozmawiać o sytuacji w teatrze. Jak mówił, rozmowa była konstruktywna, a w poniedziałek, na ten sam temat będzie dyskutował z marszałkiem województwa Cezarym Przybylskim.
Zamiast "Makbeta" na razie będzie "Chory z urojenia"
Dyrektor Cezary Morawski poinformował o tym dziś rano, kiedy według zapowiedzi miała zacząć się próba do przedstawienia w reżyserii Janusza Wiśniewskiego.
Według szefa teatru, powodem dla którego trzeba było odsunąć w czasie "Makbeta" są braki w załodze, ponieważ cześć aktorów odmówiła grania w sztuce. Wśród nich, jak mówi dyrektor, jest między innymi Marta Zięba, która wcielić miała się w rolę Lady Makbet:
- Powracamy do pierwszego projektu, którym był "Chory z urojenia" według Moliera w autorskiej wersji Janusza Wiśniewskiego. Ma robić w teatrze taki tryptyk, więc "Makbet" jest przesunięty na inny termin. Fakt odmowy przez aktorów udziału w tym spektaklu sparaliżował pracę i również sparaliżował terminy, ale "Makbet" będzie w naszym repertuarze - mówi Radiu Wrocław Cezary Morawski.
Te zarzuty po części potwierdza, a po części odpiera sama aktorka, przyznając, że rozmowa z dyrektorem rzeczywiście się odbyła i to w obecności dwóch innych aktorów, którzy także odmówili udziału w przedstawieniu - Tomasza Kocuja i Piotra Nerlewskiego:
- Nie mogę brać udziału w "Makbecie" w związku z tym, że jestem w trakcie protestu i rzeczywiście przeciwstawiam się temu, co w tej chwili się dzieje w teatrze, bo uważam, że nie będę mogła rzetelnie wykonać pracy swojej. Dyrektor na tym spotkaniu, mało tego, powiedział, czy pani sobie zdaje sprawę, że będę z państwa korzystał w następnych produkcjach i że pani nie będzie już miała możliwości. Powiedziałam: Oczywiście, tak. Nigdy nie powiedziałam dyrektorowi, że chcę odejść z tego teatru.
Przypomnijmy, że wczoraj związki zawodowe działające przy teatrze miały otrzymać pisma zawiadamiające o planowanych zwolnieniach 11 osób, w tym czterech aktorów: Michał Opaliński, Marta Zięba, Anna Ilczuk i Andrzej Kłak. Teraz związki mają 5 dni na odpowiedź i ewentualną obronę pracowników. Później dyrektor podejmie ostateczną decyzję o ich losie.
Na razie pisma w tej sprawie z podaniem ewentualnych powodów rozstania się z pracownikami otrzymały związki zawodowe, co potwierdza Cezary Morawski:
- To jest czas negocjacji, rozmów. Jeżeli związek chce negocjować, chce rozmawiać, to rozmawia, jeśli nie, to nie rozmawia. Inicjatywa pracownicza zamiast rozmawiać ze mną i próbować sytuację załagodzić, organizuje dzisiaj pikietę przed teatrem.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.