Recenzja Iana Pelczara: Nieznajoma dziewczyna *****
W „Nieznajomej dziewczynie” ulubieńcy Cannes niby nie oferują nic więcej, niż to, do czego przyzwyczaili swoich widzów. Pozornie nie ma tu też wiele więcej niż w zwykłych kinowych dramatach. Opowiedziano poruszającą fabułę. Aktorstwo, rytm i sposób obserwacji powodują, że„Nieznajoma dziewczyna” staje się niezwykle poruszającym seansem, próbą kina społecznego niepokoju. Takich trzeźwiejących projekcji nam trzeba.
Nagradzana w ostatnich latach Cezarami, ale w Polsce wciąż mało znana, Adele Haenel tworzy wybitną kreację jako młoda lekarka, która trzyma się zasad i nie przyjmuje pacjentki po godzinach.
Wkrótce okaże się, że kobieta, która pukała późną porą do drzwi gabinetu, kilka minut później zginęła. Lekarka czuje się winna, próbuje wyjaśnić zagadkę śmierci tytułowej „nieznajomej dziewczyny”. Nie kryminalna historia będzie tu najważniejsza, ale przedarcie się przez społeczne i środowiskowe znieczulenie. Mimo to film braci Dardenne wciąga jak najlepszy thriller, pozostaje niemal do końca niepokojący, a najskromniejsze zdarzenia zainscenizowano w sposób widowiskowy.
Twórcy „Nieznajomej dziewczyny” pozostają mistrzami fabuł, które ogląda się jak poruszające do granic dokumenty – wiarygodne i aktualne. „Nieznajoma dziewczyna” to kolejny, po nagrodzonym w Cannes Złotą Palmą filmie „Ja, Daniel Blake” i laureacie Złotego Niedźwiedzia „Fuocoammare”, z obowiązkowych europejskich seansów 2016 roku. Dardenne czynią ze społecznego kina rodzaj przypowieści, zgłębiają naturę człowieka niczym najwybitniejsi pisarze. Czynią to w sposób niby przezroczysty, ale jednocześnie uwierający, jak w znaczącym zdaniu głównej bohaterki „Nieznajomej dziewczyny”: „gdyby była martwa, nie siedziałaby w naszych głowach”.
Zostajemy z apelem i ostrzeżeniem jednocześnie. Pamiętamy, że bracia Dardenne odwołują się do sumień Europejczyków. Tym razem starają się przypomnieć, że czasem wystarczy drobny gest. Ale najczęściej inaczej myślimy i działamy w codziennej przestrzeni, niż w kontakcie sam na sam z drugą, zaufaną osobą. I tej różnicy łatwo zasypać się nie da.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.