Weekend z Europejskimi Nagrodami Filmowymi
Kino europejskie jest silniejsze niż sama Europa – powtarzali filmowcy, którzy przyjechali do Wrocławia na galę wręczenia nagród Europejskiej Akademii Filmowej. Brytyjski reżyser Ken Loach, nominowany za film „Ja, Daniel Blake” powiedział Radiu Wrocław, że jedną z przyczyn kryzysu politycznego na Starym Kontynencie jest kryzys samej Unii Europejskiej:
-Europejska wspólnota i solidarność, na to wszyscy się godzą, to popierają i celebrują, ale Unia Europejska jako projekt ekonomiczny, ze swoim oddaniem wolnemu rynkowi, bez względu na konsekwencje, musi zostać pomyślana na nowo. Całe społeczności zostały opuszczone, ludzie czują, że nikt ich nie reprezentuje. Zniknął przemysł, ludzie ledwo mają gdzie pracować, istnieje wielka bieda. Potrzebujemy nowej Unii Europejskiej, opartej na tym, czego potrzebują ludzie, a nie na zapotrzebowaniu wielkich korporacji.
Małgorzata Szumowska, która odebrała nagrodę publiczności za film „Body/Ciało” powiedziała ze sceny, że Polska jest w Europie i w niej pozostanie. – To dla mnie ważne – mówiła Radiu Wrocław po ceremonii:
Statuetki wręczone, ale weekend z Europejskimi Nagrodami Filmowymi trwa we Wrocławiu w najlepsze. Ekipa „Toniego Erdmanna”, który zdobył 100 %, czyli pięć laurów za pięć nominacji, w tym statuetkę dla najlepszego europejskiego filmu roku, spotyka się z publicznością w Kinie Nowe Horyzonty. Marena Ade, która odebrała statuetki także za najlepszą reżyserię i scenariusz mówi, że „Toni Erdmann” to nie tylko obraz codzienności we współczesnej korporacji, czy relacji oddalających się od siebie członków rodziny.
-Centrum jest historia ojca i córki, ale zawsze staram się nakręcić film w otwarty sposób, by można go było interpretować w różny sposób. By każdy widz mógł oglądać go interaktywnie, wybrać się w przestrzeni mojego filmu na własny spacer.Dziś także dwa spotkania z Wimem Wendersem na zakończenie retrospektywy reżysera w Kinie Nowe Horyzonty. Prezydent Europejskiej Akademii Filmowej przyznał w rozmowie z Radiem Wrocław, że we Wrocławiu czuje się jak u siebie i nie wyklucza, że wróci tu na plan filmowy:
-Wrocław to bardzo żywe miasto, pełne energii. Bardzo zróżnicowane, z rozmaitymi dzielnicami, pełne historii. Od początku poczułem się z nim związany emocjonalnie. To dla mnie najważniejsze. To tak, jak gdy poznajesz nową osobę, albo od razu czujecie jakieś połączenie, albo nie. Z Wrocławiem poczułem się związany od pierwszego spotkania.
Wenders porozmawia z widzami w KNH po seansach „Piny” o 16:00 i swojego najnowszego filmu „Piękne dni w Aranjuezie” o 20:15.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.