Koniec procesu w sprawie śmierci nastolatka porażonego prądem (Posłuchaj)
Do wypadku doszło dwa lata temu w czasie wakacji, w centrum Wrocławia. 14-letni Filip grał z kolegą w koszykówkę. W pewnym momencie piłka wypadła za siatkę i chłopiec postanowił się po nią wspiąć. Niestety, kiedy stał na murze i dotykał siatki okalającej boisko trzymając się jednocześne kosza - został porażony prądem. Reanimacja nic nie dała. Chłopiec zmarł.
Prokuratura oskarżyła o nieumyślne spowodowanie jego śmierci trzy osoby: dyrektorkę szkoły, dyżurnych policji i pogotowia energetycznego. Dlaczego właśne ich? Bo kilka miesięcy wcześniej do podobnego wypadku doszło na tym samym boisku - prądem niegroźnie porażony został grający tam student. On powiedział o tym swojej matce. Matka powiadomiła dyżurnego policji, a kiedy ten odmówił interwencji - dyżurnego pogotowia energetycznego. Jednak i ten ostatni miał zignorować zgłoszenie ze względu na to, iż miało być niedokładne, a instalacja nie należała do Energii Pro. Obaj potraktowali je jako "informację", a nie "zgłoszenie".
Posłuchajmy co mówiła dzisiaj na ten temat prokurator Ewelina Świątalska (wszystkie nagrania - Radio Wrocław):
A czemu oskarżono dyrektorkę? Bo miała nie reagować na informacje o zagrożeniu przekazane jej przez szkolną woźną:
Ostatecznie prokuratura zażądała dla trójki oskarżonych trzech lat więzienia w zawieszeniu i zakazu pełnienia zajmowanych stanowisk:
Oskarżeni nie przyznali się dzisiaj solidarnie do winy:
Oczywiście nie zabrakło też głosów obrony. Mecenas Jacek Kruk reprezentował dyrektorkę szkoły. Zaatakował przede wszystkim prokuraturę, ale i media:
Mecenas Kruk domagał się uniewinnienia:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.