Kierowca cudem uniknął śmierci w przepaści
Szczęśliwcem jest Radosław Połuczanin, mieszkaniec Karpacza. Runął samochodem w dół urwiska tworzącego brzeg zbiornika Pilchowickiego. Droga nie była niczym zabezpieczona, a pod nią jest 20-metrowa przepaść i głębokie na 22 metry jezioro.
Połuczanin sam nie może uwierzyć, że wyszedł z tego cało.
Dlaczego jednak w tym miejscu droga nie była zabezpieczona ani barierami, ani nawet linami? Wcześniej rosły tam krzaki. Pozwalały kierowcy - nawet w nocy - lepiej ocenić jak prowadzi droga. Ale zostały wycięte w czasie ćwiczeń służb ratowniczych. Pomysłodawca budowy tej trasy Bogusław Szeffs twierdzi jednak, że wszystkie niebezpieczne miejsca były wcześniej zabezpieczone. Ale bariery to nie wszystko, bo na całej trasie nie można jechać szybciej niż 40 km na godzinę.
Zdaniem Szeffsa i policji Radosław Połuczanin jechał zbyt szybko. Kierowca przyjął mandat.
Tymczasem burmistrz Wlenia Bogdan Mościcki nakazał wybudowanie zabezpieczeń w miejscu wypadku. Już nikt więcej nie powinien zjechać tam w przepaść. Na kolejny cud trudno bowiem liczyć.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.