Widział, jak Wrocław z arkadii zmienił się w apokalipsę (REPORTAŻ)
Jerzy Podlak - ten 85 latek to prawdopodobnie najstarszy mieszkaniec Wrocławia. Owszem, są w mieście starsi - ale Podlak przebywa tu nieprzerwanie od 1944 roku. Trafił do Breslau jako nastolatek z całą rodziną. Wcześniej byli w obozie w Dachau oraz Łodzi. Poznał Wrocław jeszcze jako miasto zieleni, spokojnego życia i wojny...znanej jedynie z codziennych gazet i propagandowych kronik w kinach.
Niezwykła historia Podlaka to kanwa reportażu "Niespotykanie szczęśliwy człowiek" - bo czy można w ogóle mówić o szczęściu człowieka, który przeżył masowe wywózki, obozy pracy i kilkanaście miesięcy pracy przymusowej, by wreszcie chować się przed bombami zrzucanymi przez radzieckie samoloty, w mieście, które najpierw wyburzał na rozkaz Niemców, by 2 miesiące później odbudowywać? Historia przypomina nieco te opisane jako paradoksy wojny w Paragrafie22. Josepha Hellera.
Do wybuchu II wojny światowej mieszkał z rodzicami w Ostrzeszowie, niewielkiej miejscowości położonej w Wielkopolsce, 83 kilometry od Wrocławia. W roku 1943 na terenie Warthegau - Kraju Warty - obszaru wcielonego dekretem Hitlera do Trzeciej Rzeszy, wprowadzony został obowiązek pracy dla dzieci polskich od dwunastego roku życia. Podlak został wówczas ,,zatrudniony" jako goniec w miejscowej Kasie Oszczędnościowej.
W tym czasie po raz pierwszy odwiedził Breslau, gdzie mieszkała jego siostra - zatrudniona jako robotnica przymusowa. Wkrótce jednak cała rodzina Podlaków znalazła się w Breslau.
15 czerwca 1944 roku Niemcy przeprowadzili największą w czasie okupacji akcję wysiedleńczą polskiej ludności Ostrzeszowa, która objęła również jego rodzinę. Poprzez obozy w Łodzi, Dachau oraz Augsburgu zostali przywiezieni na początku lipca 1944 roku do Wrocławia.
Co robił w Breslau? Posłuchajcie o Wrocławiu 1944-45 roku...
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.