Recenzje Iana Pelczara: Zagubieni ****
„Zagubieni” zaczynają się jak rodzajowa komedia – z historią i współczesnymi mediami w tle. Ale forma, a za nią sposób postrzegania filmowej rzeczywistości przez widza, zmienią się jeszcze kilka razy. Nie brak zaskoczeń wewnątrz świata przedstawionego i w sposobie rozmawiania o prawdziwych wydarzeniach z historii XX wieku. Fabularnym punktem wyjścia jest rocznica wydarzeń monachijskich z 1938 roku.
Zelenka patrzy na nie z pomocą książki Jana Tesara, która dla wielu ich rodaków była szokiem. Układ, przez lata postrzegany jako zdrada, osamotnienie Czechów przez kraje Europy Zachodniej, został przedstawiony jako mistrzowskie zagranie czeskiej dyplomacji. Sposób na ocalenie od wojny bez konieczności wchodzenia w koalicję z Niemcami. Tyle że mistrzostwo musiało być tajemnym zagraniem, dlatego Czesi mogli przez lata kultywować swój status osamotnionej ofiary, której lepiej w izolacji i bez wchodzenia w bliższe kontakty z innymi krajami.
Widać doskonale jakimi stereotypami to zaowocowało. Zelenka kpi z czeskich przyzwyczajeń, przesądów i animozji czesko-francuskich. Polityka przegania też jego pomysły i przekracza kolejne granice. Polska premiera „Zagubionych” przypadła na sam środek afery związanej ze śmigłowcami dla armii. W telewizji można posłuchać o tym, jak Polacy uczyli Francuzów jeść widelcem, Zelenka tego nie wymyślił, zatrzymał się nieco niżej: na francuskich wędlinach, które nie dorastają do czeskich stołów.
„Zagubieni” to nie tylko political fiction, to również zabawny mockument o współczesnej ekipie filmowej, z komedią omyłek, wypadków i uczuleń. Ideologia dopisywana do możliwej koprodukcji przypomina dumania nad polityką historyczną. Sam proces powstawania filmu jest przez Zelenkę porównywany do prowadzenia wojny – z późniejszym dorabianiem mitologii do zdarzeń, które mogły być całkiem przypadkowe.
Brzmi to wszystko być może jak opis hermetycznego i skomplikowanego dzieła, ale w pierwszym kontakcie „Zagubieni” to komedia o ambitnych filmowcach i francuskiej papudze, która zyskała sobie w Czechach co najmniej jednego przyjaciela.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.