Złodzieje drewna wpadli dzięki kamerom... w lesie
Dokładnie rozpoznali okolicę. Gdy upewnili się, że w promieniu kilku kilometrów nie ma leśników, wjechali samochodami do lasu, zapakowali stosy drewna na przyczepy i wyjechali na drogę. Gdy zorientowali się, że są okrążeni przez umundurowanych mężczyzn, nawet nie próbowali uciekać.
- Tę akcję mogliśmy przeprowadzić dzięki niewielkim kamerom - wyjaśnia Ryszard Lech, komendant Posterunku Straży Leśnej w Legnicy.
- O tutaj, w tym miejscu. Zawsze staramy się ten sprzęt ukryć. Reaguje na ruch. Urządzenie jest połączone z naszymi komputerami, ale też ze smartfonami, które nosimy przy sobie i od razu jest wzbudzany alarm. W tej konkretnej sytuacji bardzo dokładnie wychwyciły cały sposób działania tych sprawców. Zarejestrowały dokładnie wszystko.
Zdaniem policji czterej złodzieje przynajmniej od roku specjalizowali się w podobnych kradzieżach. Każdemu z czwórki zatrzymanych grozi kara do 5 lat więzienia.
"To była świetnie zorganizowana grupa, specjalizująca się w kradzieżach drewna na dużą skalę". Tak o zatrzymanych przez leśników mężczyznach mówią legniccy policjanci. Czterem złodziejom grozi kara do pięciu lat więzienia. Jan Bacia, szef Nadleśnictwa Legnica przyznaje, że przestępcy wpadli dzięki... najnowszej technologii.
- Zainwestowaliśmy w kamery, które rejestrują takie zdarzenia i dzięki tym urządzeniom udaje nam się namierzyć złodziei. Dzięki takiej "fotopułapce" udało nam się również namierzyć kłusownika, który zastawiał w lesie wnyki na zwierzynę.
System monitoringu leśnego w okolicach Legnicy i Lubina to kilkadziesiąt kamer, siedem komputerów i przede wszystkim system nowoczesny alarmowy. Gdy przed okiem kamery w lesie pojawi się człowiek, to jego zdjęcia po kilku sekundach pojawiają się w telefonach funkcjonariuszy Straży Leśnej.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.