Prokuratura oskarża bombiarza z Głogowa
Na wiele godzin wstrzymał pracę jednego z oddziałów kopalni Rudna w Polkowicach. 50-letni emerytowany górnik z Głogowa otrzymał akt oskarżenia. Zdaniem prokuratury to właśnie on w kwietniu zadzwonił do pracowników "Polskiej Miedzi" z informacją, że w którymś z podziemnych korytarzy jest bomba. Lidia Tkaczyszyn, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Legnicy podkreśla, że choć oskarżony nie przyznaje się do przestępstwa, to - w świetle dowodów - jego wina nie budzi wątpliwości.
"Materiał dowodowy to są przesłuchania świadków, to są dowody dotyczące przeprowadzonych rozmów telefonicznych - bardzo precyzyjne w tym zakresie, które prokurator uzyskał. Ten materiał jest bardzo konkretny."
Oskarżonemu grozi nawet osiem lat więzienia. Niewykluczone, że będzie musiał również pokryć straty finansowe - wyjaśnia Lidia Tkaczyszyn:
"Łączna wysokość kosztów poniesionych przez KGHM Zakłady Górnicze "Rudna", związanych choćby z przeprowadzoną ewakuacją, wyniosła około 400 tysięcy złotych. Do tego dochodzą koszty służb ratowniczych i porządkowych. Te koszty nie są niskie."
Oskarżony przyznaje, że 7 kwietnia dzwonił do kopalni. Zaprzecza jednak, by informował o fałszywym alarmie. Prokuratorzy twierdzą z kolei, że mają dowody jednoznacznie wskazujące na jego winę.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.