Wrocławscy skłotersi walczą z Polską w Strasburgu

Radio Wrocław | Utworzono: 2008-12-08 22:35 | Zmodyfikowano: 2014-05-01 00:12
Wrocławscy skłotersi walczą z Polską w Strasburgu - (Fot. Flickr / Karen Eliot)
(Fot. Flickr / Karen Eliot)

Skłotersi (inaczej: squattersi) to ludzie, którzy zajmują pustostany, by w nich mieszkać, ale też np. tworzyć. Wiele z takich skłotów (lub squatów) to prawdziwe centra kultury niezależnej. Taki charakter miał Rejon 69 - skłot, który działał we Wrocławiu, przy ul. Reja 69 (stąd nazwa) w drugiej połowie lat 90. To właśnie tam w 1997 r. wpadła policja. I choć Rejon 69 od dawna nie istnieje - a jego mieszkańcy rozjechali się po świecie - to główni poszkodowani w tamtym zajściu nadal walczą o uznanie ówczesnej interwencji policji za bezprawną.

7 grudnia na stronie poznańskiego skłotu Rozbrat ukazała się taka oto informacja:

"W 11 lat po napaści policji na skłot Rejon 69 we Wrocławiu sprawa Rachwalski i Ferenc przeciwko Polsce zostanie rozpatrzona przez Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu.

Skarga nr 47709/99 została wniesiona przez Piotra Rachwalskiego (reprezentującego wówczas skłot Rozbrat z Poznania) i Agatę Ferenc (skłot Rejon 69 Wrocław). Po długiej, 9 letniej procedurze 21 października 2008 roku trybunał w międzynarodowym składzie 7 sędziów (w tym z Polski karnista Lech Garlicki) ostatecznie dopuścił skargę do rozpatrzenia przez ETPCz.

Przypomnijmy fakty: w nocy 14 czerwca 1997 r. pod skłot Rejon 69 przy ul. Reja we Wrocławiu podjechała policja, rzekomo szukająca właściciela jednego z samochodów zaparkowanych przed budynkiem. Przed budynek porozmawiać z policjantami wyszli Agata Ferenc, Dominik Srzednicki i Piotr Rachwalski. Okazało, że policjanci nie chcieli nic wyjaśniać - zaczęli bić pałkami osoby, które wyszły na zewnątrz. Zaatakowani skłotersi wycofali się do domu, pod który za kilka minut podjechała brygada specjalna z długimi pałkami i psami. (...).

Podczas interwencji przebywające w budynku osoby były obrażane, bite, kopane, szczute psami, policjanci zniszczyli też mienie skłotersów. Efektem akcji policji było zatrzymanie Dominika Srzednickiego.

Na drugi dzień pod komendą i prokuraturą odbyła się demonstracja, wynajęto prawnika i ostatecznie na skutek presji demonstracji i mediów uwolniono Dominika, na którym ciążyły fałszywe zarzuty napaści na policjanta.

W ciągu następnych 2 lat, po powiadomieniu przez skłotersów o popełnieniu przestępstwa przez policję sprawę prowadziła prokuratura rejonowa we Wrocławiu - (...) 23 grudnia 1997 roku śledztwo oczywiście umorzyła. (...)

Po zaskarżeniu decyzji o umorzeniu do prokuratury okręgowej, 20 maja 1998 r. śledztwo ostatecznie umorzył - prokurator wojewódzki Andrzej Rola (późniejszy prokurator okręgowy).

Decyzja ta w tamtym czasie była ostateczna. Piotr Rachwalski i Agata Ferenc walczyli jednak dalej - skierowali skargę do ETPCz w Strasburgu. Po 11 latach procedury, przedłużanej przez rząd polski, Sąd wstępnie uznał, iż zachodzą przesłanki, że w czasie napadu policji na skłot doszło do złamania Europejskiej Konwencji Praw Człowieka w art. 3 (wolność od tortur) i art. 8 (poszanowanie miru domowego) w powiązaniu z art. 5 (prawo do wolności i bezpieczeństwa osobistego).

Obecnie zbierane są ostatnie materiały w sprawie. Poszkodowanych reprezentuje dr Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka".

Dodajmy, że najbardziej znanym skłotem w Polsce jest poznański Rozbrat. Działa od połowy lat 90. Ale od niedawna grozi mu likwidacja z przyczyn prawnych.

W Europie Zachodniej za stolice skłotingu przez wiele lat uchodziły Berlin, Amsterdam i Kopenhaga. Jednak zjawisko to jest znane właściwie całemu światu zachodniemu. Jego dzieje najnowsze sięgają lat powojennych. Prawdziwa eksplozja skłotingu nastąpiła pod wpływem obyczajowych i ideowych rewolt lat 60. i 70.

We Wrocławiu skłotowali już pierwsi hipisi, pod koniec lat 60. Ale za pierwszy współczesny miejscowy skłot uchodził budynek przy ul. Oławskiej (tuż przy "Kameleonie") zajęty przez lokalnych offowców na początku lat 90. Wkrótce spłonął w niejasnych okolicznościach. Jego kontynuacją był skłot przy ul. Purkyniego, vis a vis Panoramy Racławickiej. Działał w 1992 r. Obecnie jest częścią Akademii Sztuk Pięknych.


(Zdjęcie przy tekście pochodzi z Flickra. Zrobiła je Karen Eliot. Objęte jest licencją Creative Commons Attribution ShareAlike 2.0 Generic).


Komentarze (5)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~do asasa2008-12-09 18:00:18 z adresu IP: (194.146.xxx.xxx)
Ja też się dołączam: nie ma nic złego w krytyce tych tekstów, Medekszy i w ogóle. Tylko, że Ty nie krytykujesz. Jedziesz sobie w dość żałosny sposób. Jak zauważyłeś, tu czasami powstają duże dyskusje. SPrawiasz wrażenie inteligentnego. Napisz co myślisz normalnie, rozsądnie. A nie: brudasy, mydło... kurcze, ile masz lat? To przedszkole, czy forum dla dorosłych? Jak masz opinię to przekaż ją. Uszanujemy, ale tak to ja też mogę: A Pan Asasasan łysa czysta rasa, nikogo nie szanuje i tylko palec pokazuje.... Na poziomie wierszyk no nie ? Konkrety stary ! Konkrety :)))
~asasas2008-12-09 15:27:01 z adresu IP: (87.105.xxx.xxx)
A co konkretnie jest takiego strasznego w tym, że krytykuję fakt, iż Pan Medeksza wywodzący się ze środowiska punkowskiego z lubością pisze o lewakach we Wrocławiu jakby to był temat główny w tym mieście.
~xxx2008-12-09 14:28:37 z adresu IP: (217.96.xxx.xxx)
asasa nie mógłbyś iść pobiegać za każdym razem kiedy chcesz wpisać kretyński komentarz? Od dłuższego czasu czytam już twoje żałosne wypociny i zastanawiam się nad kompleksami Cię dręczącymi.
~asasa2008-12-09 13:12:56 z adresu IP: (83.27.xxx.xxx)
O i Medeksza jak zwykle broni tych co nie uznają mydła i wody :D Kultura niezależna? Tam sami przestępcy nocują, narkomani i inne łajzy.
~PnD2008-12-09 09:16:57 z adresu IP: (217.96.xxx.xxx)
W Czechach też - Landronka. A Kalambur zaskłotował już wiele wiele lat temu Litwiniec. Przynajmniej tak opowiada. Wybił szybę, wszedł przez okno i tak powstał teatr... A Litwiniec wiele lat potem senatorem został