List z Czadu (Zobacz)
"Droga do Gueredy
Poranek w bazie North Star Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Czadzie.
Wschodzi afrykańskie słońce, dzień szykuje się do kolejnych upałów. W bazie do wyjazdu na patrol przygotowuje się kolejna grupa żołnierzy. Jednak nie jest to zwykły patrol.
Grupa Bojowa jedzie do tymczasowej wysuniętej bazy operacyjnej Guereda. Ten mały skrawek otoczonej skałami ziemi, na którym stacjonują Polacy, pozwala żołnierzom lepiej kontrolować południowo-wschodnią część strefy odpowiedzialności MNB-N. Jest to baza wypadowa do monitorowania sytuacji w rejonie dwóch obozów uchodźców Mile i Kounoungou. Realizujemy patrole w rejonie obozów mając dużo krótszy czas dojazdu do nakazanych rejonów niż z bazy North Star – ocenia por Przemysław Beczek dowódca wyjeżdżającej Grupy Bojowej.
Widok polskich patroli jest bardzo ważny w strefie tak bliskiej granicy z Sudanem. Miejscu, gdzie często dochodzi do konfliktów na tle etnicznym. Usytuowanie bazy tymczasowej pozwala również kontrolować drogę prowadzącą z Abeche do Iriby oraz daje możliwość nocowania naszych konwojów logistycznych zdążających do Iriby. Nie zawsze udaje się pokonać czadyjskie bezdroża dojeżdżając do North Star przed nocą, alternatywą jest możliwość postoju w bazie Guereda.
Przez kilka najbliższych dni por. Beczek będzie dowodził Grupą Bojową w bazie Guereda. Jednak jego pierwsze zadanie to przeprowadzenie kolumny do tymczasowej bazy. Przed ruszeniem żołnierze pobierają zapasy i zgodnie z przećwiczonymi procedurami przygotowują się do utworzenia kolumny.
Na ostatniej zbiórce dowódca przypomina zadania, wskazuje na mogące wystąpić zagrożenia. Do drogi szykują się załogi Rosomaków - czyli żołnierze 10BKPanc w Świętoszowie. Jeszcze niedawno ćwiczyli na świętoszowskich piaskach. Teraz szczególnie kierowcy pokażą swoje umiejętności.
Są również załogi land roverów z gliwickiego Oddziału Specjalnego Żandarmerii Wojskowej. Oni są doświadczonymi żołnierzami na czadyjskiej ziemi. Służą radą i doświadczeniem młodszym kolegom.
Mijamy kilka ważnych miejscowości, pamiętajcie o zachowaniu szczególnej ostrożności- składać meldunki zgodnie z ustaleniami. – powtarza dowódca. Trochę martwią go jadące w kolumnie pojazdy logistyczne, trzeba je szczególnie ochraniać. Ustala sposób ochrony i ustawienia podczas ewentualnych postojów. Jeszcze raz kontrola łączności i Grupa Bojowa opuszcza Bazę North Star. Przed nimi kilkugodzinna jazda w kierunku Gueredy, w palącym słońcu, wszechobecnym pyle unoszącym się spod kół samochodów. Na czele Rosomak rozpoznaje drogę marszu. Jadąca za nim kolumna dokładnie porusza się wytyczoną przez prowadzący pojazd drogą.
Właściwie nie jest to droga tylko wyżłobione przez koła pojazdów koleiny w piasku. Idzie całkiem dobrze, jednak dowódca wie, że przed nimi wiele wadi- wyschniętych rzek. Teraz są one stertą piasku przecinającą trasę jazdy, podczas pory deszczowej były rwącymi rzekami zalewającymi wszystko dookoła. W drodze do Gueredy jest niezliczona ilość wadi. Ostrożnie pokonują je kolejne pojazdy kolumny. Jak można zauważyć nad wadi zbierają się zwierzęta widocznie nie wszystko do końca wyschło. Każda mijana miejscowość to potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa kolumny. Żołnierze dokładnie obserwują mieszkańców, większość z nich macha przyjaźnie. Jednak wiedzą o uzbrojonych grupach działających w pobliżu granicy. Muszą być czujni. Z przodu dowódca melduje o dużym zgromadzeniu ludności. Nie wiadomo dlaczego tak dużo mieszkańców stoi przy drodze. Po zbliżeniu się widzą, że wszyscy obserwują wyścigi konne, kobiety stoją z boku ubrane w kolorowe stroje. Dzieci tradycyjnie towarzyszą kolumnie krzycząc z wyciągniętą ręką- „kadu!”.Stali bywalcy patroli wiedzą, że jest to prośba o prezent. Żołnierze machają do nich przyjaźnie jednak niczego nie dając gdyż oczekiwania małych Afrykańczyków nie pozwoliłyby im na kolejny przejazd tą trasą. „Nie można ich przyzwyczaić bo potem jak nic nie dostają to ze złości rzucają kamieniami” – kwituje st.szer. Mirosław Gancarczyk kierowca Rosomaka. Jednak trzeba szczególnie uważać, aby któreś z dzieci nie wbiegło pod pojazd.
Kolejna godzina jazdy, kolumna mija studnię która jest wodopojem okolicznych zwierząt. Setki zwierząt przyprowadzane przez właścicieli, ogromna kolejka do życiodajnego płynu. Niektórzy nie czekają i kopią dziurę w wadi szukając wody. Chyba z sukcesem- kobieta poi zwierzęta siedząc w wykopanym dole. Zwierzęta właściwie towarzyszą żołnierzom na całej trasie ,najczęściej stada osłów i wielbłądów. Kolumna pokonuje kolejne niezliczone wadi, które okazują się również schronieniem dla szarańczy. Nie jest przyjemne trafić w chmarę szarańczy, przestraszoną rykiem silnika Rosomaka. Z daleka widać wzgórza, dowódca zarządza postój. Pojazdy sprawnie zajmują wcześniej ustalone miejsca ochraniając dodatkowo samochody logistyczne. Wszyscy obserwują teren w swoich sektorach. Krótka przerwa pozwala kierowcom na oględziny pojazdów. Jazda po takim terenie wymaga od nich dodatkowych umiejętności i wyjątkowej dbałości o samochody. Niestety po ruszeniu szybka informacja od jednego z dowódców pojazdów. „Metr od drogi – na prawo. Leżący pocisk prawdopodobnie artyleryjski .”
Dowódca wysyła na rekonesans jadącego w kolumnie sapera. Żołnierz potwierdza informacje i dostępnymi środkami oznacza znalezione miejsce. Informacja o znalezisku przekazana do bazy. Patrol przyjedzie na oznaczone miejsce i po dokonanej ocenie prawdopodobnie dokona wysadzenia pocisku. Zmniejszy to stopień zagrożenia dla miejscowej ludności szczególnie wszędobylskich dzieci- ocenia por. Beczek. Kolejne mijane miejscowości i wadi. Po prawie pięciu godzinach jazdy kolumna dociera do celu. Trudno uwierzyć, że pokonała zaledwie 90 kilometrów. Daje to wyobrażenie o warunkach panujących na trasie. Kurz i pył, palące słońce i droga, której właściwie nie ma. Są ślady kół jadącego wcześniej pojazdu.
Taka jest droga do Gueredy."
Tekst i zdjęcia mjr Dariusz Kudlewski
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.