Kłopot mieszkańców Kłopotowa. Walczą ze składowiskiem plastiku
Eksperci właśnie potwierdzili, że przyczyną interwencji ratowników przed trzema tygodniami było podpalenie sterty plastiku. Radna Barbara Skórzewska twierdzi, że właściciel wysypiska ignoruje zalecenia służb ochrony środowiska. - Po tym ubiegłorocznym pożarze miał być wybetonowany plac. Jest on zrobiony w czterdziestu procentach. Tu zwożą i wyrzucają na hałdy wszystko to, co popadnie. Było badanie sanepidu i stwierdzono przekroczenie wartości dopuszczalnych arsenu, miedzi, ołowiu, cynku... To idzie do wody, obok jest rzeka - mówi Skórzewska.
Właściciel wysypiska uważa, że to na policji spoczywa obowiązek schwytania sprawców podpalenia,. Zapewnia przy tym, że jego firma działa zgodnie z obowiązującym prawem. Jeśli rozmowy ostatniej szansy zakończą się fiaskiem, najdalej we wrześniu mieszkańcy gminy Lubin chcą pojawić się z transparentami na pobliskiej drodze krajowej nr 36. W ten sposób właściciele posesji z kilkunastu miejscowości chcą doprowadzić do zamknięcia składowiska sztucznych odpadów w Kłopotowie:
Władze gminy proponują negocjacje, choć zastrzegają, że w zakładzie muszą zostać zaostrzone normy bezpieczeństwa.
ZOBACZ:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.